wtorek, 22 lipca 2008

mój nowy kącik ;)

Taki oto nowy kącik powstał specjalnie dla mnie w naszym przepastnym salonie. Tak ekspanduję z moimi zabawkami, że niedługo rodzice będą musieli chyba zacząć wynosić swoje rzeczy do piwnicy, bo przestaniemy się już w domu mieścić..





buziole

poniedziałek, 21 lipca 2008

Wyprawa do zoo ;)

Mamy za sobą całkiem udany weekend. Jedną z głównych atrakcji był wypad do zoo!!

I żeby nie fakt, że złapała nas tam burza, byłoby jeszcze fajniej ;)

Największe wrażenie zrobiły na mnie te największe zwierzaki, czyli słonie, wielbłądy i żyrafki. Akurat w radiu non stop trąbili, że są dwa nowe żyrafkowe maluchy (takie po 3 metry), to i pojechaliśmy je zobaczyć, ale za towarzyskie nie były. I nie dziwię się, bo gdybym miała w takim zoo mieszkać też bym nie była..

Obserwuję...



... słonia!!













Surykatki, czyli ukochane zwierzaki mamki. I choć były tak szybkie, że nie udało się nam ładnej fotki zrobić to mamka i tak wgapia się w nie non stop..



Tu podejmuje dialog...



z wielbłądami.. i wiecie, ze nawet na moje krzyki odpowiadały ;)



I taki maluszek, który też mamkę swoją cyckał!! Zupełnie jak ja!!





A korzystając z okazji.. jeśli już w tematyce zoo jesteśmy..jakbyście byli kiedyś w Holandii.. Serdecznie polecamy Apenheul. Park w którym małpy żyją na wolności..

W sumie na wolności tylko te nie groźne, ale reszta warunki ma iście naturalne.. wielkie przestrzenie i ogólny luz.. nie to co w naszym zoo..

No dobra jeszcze trzeba wyjaśnić co znaczy "na wolności". Otóż małpki biegają sobie między ludźmi!Każdy na wejściu dostaje specjalny plecak, do którego należy schować swoje torby i plecaki (małpki napadają i otwierają sobie zamki ;o) ) i hej przygodo! Naprawdę warto tam zajechać!!

Jest kilka rzeczy, które naprawdę uwielbiam pożerać!

Chleb zdecydowanie do tej grupy należy. Taki ciepły byłby najsmaczniejszy, ale takiego mi nie dają.. Ja tylko sama zacznę chodzić, to problem się skończy, bo sama będę sobie sięgać!

A póki co to program nadal nie działa i zamiast kadrować rozmywa... Fotki nie kadrowane więc nic, a nic (co widać zapewne) z ostatniego chlebowego posiedzenia.











Buziaki!

niedziela, 20 lipca 2008

Co można robić w niedzielę o 6 rano?

Jakieś pomysły? Sugestie? Bo my na przykład z tatikiem baje czytamy..

Nie to żeby on zmęczony był... wykręcał się i nie chciał ;)



hihi

czwartek, 17 lipca 2008

Byliśmy na ślubie,

dziś, tak wyszło właśnie, że w czwartek. Panna Młoda ubrana była na żółciutko i wyglądała olśniewająco. Mamka nie mogła przestać lampić się na jej fryzurę (podobno fajna była. tzn mamce się bardzo podobała.) Mieliśmy zabrać aparat, ale jakimś cudem został w domu więc fotek nie mamy. A szkoda, bo wystroili mnie jak stróża w Boże Ciało ;)

Aha! Mała Ula, córka Państwa Młodych całą sytuacją nie była zupełnie zainteresowana. Ale kiedy pani prowadząca powiedziała, że jesteście już mężem i żoną (czy coś w ten deseń) mała Ula powiedziała o nie! o nie! o nie!

Sto lat dla młodej pary!!!

PS. Od dziś R. {małżonek} traci swoje zdanie, a B. {małżonka} zyskuje siłę!

Buziole!!

środa, 16 lipca 2008

Dziś krótko,

jednym zdaniem właściwie. Uprzejmie donoszę, ze zaczęłam oficjalne próby stania bez trzymanki!! troszkę mi się udaje, troszkę lecę na pysk, ale z każdą próbą jest coraz lepiej ;)

A dla tych, którzy się za mną stęsknili - malutka foteczka ;) No i wyjaśnienie od razu- smoczkiem zaczęłam się bawić od niedawna. Chyba znów mi idą jakieś zęby, bo dziąsła strasznie swędzą!! Smoka więc nie ciumkam, tylko gryzę boczkiem tak :), bo jest smaczniejszy niż gryzaki ;0)



Ps. Zauważyliście, że stuknęło mi 9 miesięcy, a na blogu o tym cisza? Ktoś tu sobie w kulki leci!!

Buziole

wtorek, 15 lipca 2008

Jagodobranie..

Moje pierwsze :) Znajomi nas ostrzegali: nie jeźdźcie! My byliśmy wczoraj i nie ma jagód!

My byliśmy jednak twardzi i pojechaliśmy. Trafiliśmy chyba na jakieś pole jagodowe, bo w 15 min udało nam się uzbierać litr, czy zdecydowanie wystarczająco :)

Fotek mamka tradycyjnie napstrykała dużo, ale zepsuła coś w programie i nie da rady kadrować, bo jej się rozmywa.. I nie wie jak to zmienić.. W każdym razie chciała tą fote skadrować, a tu coś takiego wyszło..

To jam w krzaczorach jagodowych!! ;)



Buźka!

poniedziałek, 14 lipca 2008

Reklamacja huggisów

Pamiętacie akcję z felernymi huggisami ?? Otóż wszystko udało nam się załatwić. Kiedy mamka chciała iść do sądu konsumenckiego, babcia Iwonka wytargała nie wiadomo skąd nr do producenta. Przemiła pani powiedziała, że zdarza się, że to wina maszyny i prosi o adres to prześle nam paczkę w gratisie. I dziś przyszła owa paczuszka i 3 megapakami Huggisów!! Nieco nas zaskoczyli, ale widać, że zależy im na kliencie. I to się chwali.

Za to po rozmowie z producentem mamka poszła do tego sklepu po zupki jakieś i napomknęła o całej sprawie. Tak się świetnie zdarzyło, ze była właśnie jakaś pani z centrali, która powiedziała, ze tak czy siak reklamacji pieluch jednorazowych nie przyjmują. Ale kiedy mamka wspomniała, że podała producentowi namiary na ich sklep, bo prosili to od razu zmiękła, i zapytała, czy mamka nie zechciałaby przynieść tej felernej paczki!!! Cóż za tupet!! Ale mamka powiedziała oczywiście, że nie zechciałaby po już raz była i nie raczyły nawet wypełnić druku reklamacji..
Na co pani odpowiedziała, że owszem, ale teraz przyjedzie przedstawicielka i będzie chciała tą koślawą paczkę..I co one zrobią??

Hehe teraz to już nie nasz problem :)

niedziela, 13 lipca 2008

Deszczowo, burzowo..

.. i ogólnie nijak nam się zrobiło. Niby pada niby nie pada. Niby ciepło, niby zimno. Tak nijak. Wybraliśmy się dziś nad jeziorko. I choć średnio ciepło było, byli i odważni, którzy się kąpali! A my tylko tak brzegiem spacerowaliśmy i troszkę pobyczylismy się na pomoście. Zanim jeszcze deszcz nie wygonił nas do domu.





A jutro poniedziałek i wybywamy na wieś! Nie będzie nas dla nikogo. No chyba, że jakimś cuden okaże się, że na wsi internet też mają!!

Buziaki

sobota, 12 lipca 2008

Koncertowo, kulturowo..

się nam w ten weekend zrobiło.

Wczoraj mieliśmy wybrać się na koncert Dżemu, ale nadciągnęło takie burzysko, ze nie było szans, żeby z domu wyjść. Za to dziś byliśmy na zlocie motocykli w Polanowie. Było jakoś dziwnie. Bardzo głośno i wszyscy prawie nosili czarne koszulki. Oprócz takich ancymonków podglądaczy jak my oczywiście :)



Wieczorem za to wybraliśmy się na koncert Elektrycznych Gitar. Szału nie zrobili. Wręcz przeciwnie. Koleś wyszedł na scenę, poudawał troszkę, a jak doszedł do utworu I co ja robię tu? To chyba nie tylko on się zastanawiał, co tam robi, ale i cała zgromadzona publiczność. W każdym razie my po tym utworze zwinęliśmy się do domu, bo wiało nudą na całego!! Do tego jeszcze burzka przyszła i troszkę się rozpadało.

Jakoś to tak jest na tej naszej wiosce, ze zawsze jak jest impreza to i pogoda się psuje. Pamiętacie jak byłam na koncercie Majki Jeżowskiej? Wtedy też padał deszcz!

Bodzio i jego niania.

Lubimy chodzić na plac zabaw rano. Tak bardzo rano. Koło 10 znaczy się. Wtedy zawsze plac jest pełen niań z dzieciakami. Później już koło 12 to mamy zaczynają się schodzić. My ostatnio obserwujemy wszystko, co się dookoła dzieje i mamka będzie robić listę niani, co może, a czego lepiej nie..

Wczoraj w każdym razie spotkaliśmy tam Bodzia i jego nianię. Bodzio lat 2 ma. Niania kondychę to niezłą miała, bo nie odstępowała go na krok.

Bodzio nie biegaj tak!

Bodzio uważaj, bo spadniesz!

Bodzio, a co to za mina? Nie wolno robić min!

Bodzio na górkę nie wolno, bo spadniesz!

Bodzio nie wolno puszczać się! [to na huśtawce]

Bodzio tam nie wolno, bo się przewrócisz!

Bodzio tam nie wolno wchodzić, bo się wybrudzisz! [chyba nie mają pralki w domu!]

Bodzio znowu robisz te głupie miny! Bodzio nie wolno robić min!

Biedny Bodzio. Nic mu nie wolno. Choć on nie do końca się niani słuchał, bo biegał jak oszalały. Z jednego końca placu na drugi. A niania co wtedy? Niania za nim!!

A my nienawidzimy tego stwierdzenia- nie wolno. Owszem w domu jest kilka rzeczy, których mi nie wolno: np. bawić się pilotem, komórkami rodziców, bawić się kablami i przy kontakcie. Do tego jeszcze ostatnio nie wolno mi ściągać różności ze stołu. Ale rodzice starają się nie nadużywać tego nieszczęsnego nie wolno.

Czy nie lepiej zamiast: nie wolno się puszczać powiedzieć trzymaj się mocno, bo spadniesz, albo nawet nie puszczaj się?!

Albo zamiast nie wolno, bo się przewrócisz - uważaj, bo się przewrócisz?!

I te miny.. O co jej chodziło z tymi minami?! U nas jak zrobię głupią minę, to mamka mi odpowiada jeszcze głupszą! I mam z tego zawsze niezły ubaw!

Nasza niania będzie musiała więc ograniczyć się w używaniu stwierdzenia nie wolno.

A tak swoją drogą to zapytają kiedyś Bodzia- Chłopczyku jak masz na imię? A on odpowie Bodzio nie wolno!

Choć chyba to i tak ładniej niż kurwa Karol.

Buźka!

środa, 9 lipca 2008

Dziś od rana,

od prawdziwego rana, bo wstałam zaraz po 8, a nie jak wczoraj o 11 :) wybrałyśmy się z mamką na plac zabaw. Bo ostatnio go troszkę zaniedbałyśmy tylko cały czas nad jezioro i nad jezioro..

Na początku byłyśmy tylko my. W pewnym momencie z daleka zaczęły dobiegać do nas jakieś krzyki.I zbliżały się coraz bardziej aż dotarły na plac zabaw. To mama z synem przyszła. To taki Starszak był. Jakieś max 4 lata miał.

A co się jego mama po drodze nakrzyczała:

Że może się bawić pod domem!

Że obiad trzeba robić, a nie po placach zabaw się szlajać! [było chwila po 10 rano]

Że kto dom posprząta!

Że ma tylko 5 min, bo jej się śpieszy!

A wiecie jak miał na imię ten chłopak? Nie jestem do końca pewna, ale chyba Kurwa Karol. Bo ta mama cały czas Kurwa Karol nie wierzgaj tak... Kurwa Karol, a co ty tak latasz... Kurwa Karol ty chyba owsiki masz... A jak się zaklinował na takim czymś, na co mi jeszcze wchodzić nie wolno to powiedziała: Kurwa Karol sam wlazłeś to sam wyłaź!!

I nie reagowała na jego krzyki, że jest podła. Że potrzebuje pomocy.. Żeby go pobujała. Że może sobie iść, a on sam wróci..

I wcale nie wyglądała na jakąś Panią z Trzeciego Świata.. I pecha miała. Albo raczej Kurwa Karol miał, bo mama chciała zapalić papierosa, ale wysiadła jej zapalniczka. I choć w między czasie na placu zebrało się już troszkę dzieciaków z mamkami i nianiami - nikt jej zapalniczki nie miał użyczyc.. I do tego chciała się chyba dodzwonić gdzieś, bo cały czas jak była na placu to trzymała telefon przy uchu, ale nic nie mówiła.. Tylko zerkała na niego i przykładała z powrotem do ucha...

Tak więc jak szybko przyszli tak szybko poszli...

Ja nie wiem, ale cieszę się, ze mamka ani nie gotuje, ani nie sprząta, ani nie pali..

wtorek, 8 lipca 2008

Mamy nianię.

Nie wiem za bardzo o co chodzi, ale wygląda mi na to, że od września zajdą jakieś roszady w naszym domu. Ostatnio zaczęły poszukiwania niani dla mnie i już szybciutko udało nam się nawet jedną znaleźć.

Niania z polecenia, bardzo miła, a co najważniejsze od razu mi przypadła do gustu!

Troszkę się ze mną pobawiła i pośmiała. Już ją lubię! Oby okazała się jeszcze fajniejsza niż przy pierwszym spotkaniu!

Swoją drogą fajniejsza musi być, bo jak mamka ją zasypała tysiącem dziwacznych pytań, a ta jeszcze miała siłę się ze mną bawić to chyba będzie ok..

poniedziałek, 7 lipca 2008

Nad jezioro z tatą?

Bardzo chętnie...

Proszę bardzo jak się tatik za mną bawi ;) ehhh wiecznie w pracy...



Ja i mój przyjaciel żółw ;)

Znów wybraliśmy się nad jeziorko. Nad tym jeszcze nie byłam nigdy. Zresztą w okolicy naszej wioski to z 30 jezior lekko mamy. Lata by nam nie starczyło, żeby nad każdym choć jeden dzień spędzić! Tym razem zabraliśmy ze sobą mojego przyjaciela żółwia. Bezpiecznie zapakowaliśmy go do fury... i w drogę!

Heh tylko już na miejscu okazało się, ze biedak do góry nogami podróżował.



Ale nareszcie udało mi się popływać troszkę. I choć zapowiadali u nas deszcze, przez cały weekend nie spadła ani jedna kropelka. Smażyć się można było!







Od jutra już niby padać ma i nici wtedy z kąpieli będą. A szkoda..

Buźka.

niedziela, 6 lipca 2008

Piłka nożna...

tylko dla chłopaków? A kto tak powiedział? Dziewczyny sobie też świetnie radzą, co widać na załączonych obrazkach ;)









sobota, 5 lipca 2008

Co porabiacie całymi dniami?

Ostatnio ktoś nas o to zapytał.

A my śmigamy sobie nad jeziorko. Raz to , raz tamto.

Z niecierpliwością czekam na dzień, kiedy mamka pozwoli mi popływać, bo póki co tylko nogi, ręcę i koszulkę moczę ;)







Dziś nas nie ma. Dla odmiany jesteśmy na zawodach na strzelnicy!

buźka

piątek, 4 lipca 2008

Jest takie jeziorko,

Barduta się nazywa. Ale tylko wtajemniczeni wiedzą o co cho ;)

W każdym razie wybraliśmy się tam ostatnimi czasy na grilla. Z dziadkiem Leonem, babcią Iwonką i dziakiem Adamem.

Mamy kilka fotencji z tego dnia ;)

Śmigam sobie jeszcze w butach niechodkach :)








Skoczyliśmy się pokąpać! Do usłyszenia wkrótce!

czwartek, 3 lipca 2008

Rozbójnik-

- tak woła na mnie mama. Rojber- tak dla odmiany tatik. A ja nic nie poradzę na to, że świat taki ciekawy jest, ze wszystko mnie interesuje i , że chcę wejść wszędzie tam, gdzie mnie jeszcze nie było..







Byliśmy i w Mielnie..

o czy pisałam już wcześniej. Teraz tylko kilka fotek zaprezentuje, bo nie ma się czym chwalić. Pojechałyśmy na weekend do dziadków marząc o codziennych wyprawach nad morze. Oczywistym było, ze jak my tam to pogoda ucieka z nad morza w góry. Tak było i tym razem. Raz trafiliśmy do Mielna, a i tak było za wietrznie, żeby na plażce się wygrzewać.

Karuzela ahhh działo się działo!!





Śmigaliśmy tez po plażce. Nie straszne mi piaski :)









Papa!