wtorek, 30 października 2007

23.10- mam już 10 dni :)

Mam już 10 dni :) Cała rodzinka widzi, że się zmieniam, tylko jakoś mamka tego nie zauważa. Podobno jest różnica miedzy pulchną Matyldą zaraz po przyjściu na świat, a tym jak wyglądam teraz... Ale rodzinka zleciła rodzicom pstrykanie mi fotek codziennie.. Coby na bieżąco być z moją nieprzemijającą i jakże zjawiskową urodą :) No i bezlitośnie walą mi tą lampą po oczach..

Żeby nie było, że każda fotka taka sama... popozowałam troszkę..

Tutaj ciumkam sobie paluszki..



Tylko usmiechu mi brakuje..ale usmiechać to ja się potrafie póki co tylko na śpiocha :) jak się najem i zasypiam to wale uśmiechy od ucha do ucha :) na jawie jakos nie wychodzi mi póki co to całe uśmiechanie się...



A tu tańczę :) Jeśli ktoś wątpi w fakt, że dzidziulek po przyjściu na świat rozpoznaje dzwięki słyszane jeszcze w życiu płodowym to śpieszę szybko zementować tę plotkę!! Za mego życia w mamce ta zamęczała mnie codziennie Simply Red (płytą Home), Tracey Chapmann, Ayo, Joss Stone.. A teraz kochani jak mam smutasa albo nie chce mi się spać i mamka zapuści te utwory to uspokajam się, troszkę sobie nawet rączkami potańczę :) nawet ostatnio byłam w domu sama z mamką i dałam jej się wykąpać, a sama delektowałam się muzyczką... ah miut dla uszu mych :)



I znów ja..



A tu ziewam... jakże nudna jest praca takiej fotomodelki..

Koniec na dziś... nareszcie pocycać mogę :)

20.10 goście goście :)

W odwiedziny przyjechała do mnie ciocia Agata z wujkiem Jarkiem. Nareszcie miałam okazję poznać moją kuzynkę Zuzię (całkiem ją polubiłam) i kuzyna Kubę, który jak mnie zobaczył to zapytał... "czy ona ma zęby????" i był szczerze zawiedziony, że odpowiedź brzmiała.. nie..

















Przykładowy plan zajęć... 5 dzień życia- 18.10

Dla wszystkich, którzy się wkurzają na mamkę, że się nie odzywa, nie dzwoni, nie odpisuje na gg, nie odpowiada na maile, nie wysyła zdjęć, nie odbiera telefonów i później zapomina oddzwonić...



Rozkład moich zajęć, z którym mamka jest nierozerwalnie połączona..



0.15- 0.30 cycam sobie

0.30- 3.20 smacznie śpię

3.20- 3.35 znów cycam

3.35- 4.40 znów śpię smacznie

4.40- 5.05 cycam po raz 3 tej nocy

5.05- 8.30 drzemię

8.30- 8.50 cycam pierwsze śniadanko



uff na szczęście za nami bezkolkowa noc, czyli rodzice powiedzieliby- PRZESPANA



10.20- 11.00 cycam sobie drugie śniadanko

11.45- 12.05 cycam trzecie śniadanko

12.45- 12.55 znów cycam, bo dostałam czkawkę

15.00- 15.25 cycam obiadek

16.43- 17.20 cycam, bo sie obiadkiem nie najadłam

19.20- 19.35 znów cycam

22.00 - najlepsza pora dnia (póki co nie dla mnie jeszcze)- kąpiel :)

22.25- 22.50 cycam



to się nazywa cycanie na żądanie :) natomiast kiedy nie cycam.. nie oznacza to wcale , że śpię... o nie!! rodzice zmieniają mi pampuchy, albo wkurzaja się, że znów mam czkawkę i znów cyca podać trzeba będzie :), albo właśnie nie chce mi się spać i szaleję sobie :)



tak więc mamka za dużo czasu dla siebie nie ma.. choć tataszka stara się jak może i pomaga to jednak cycać u jego boku nie mogę..





Pozdrawiam Mati :)

Moje pierwsze digi scrapki :)

Mamka jak była w ciąży i musiała leżeć plackiem to wciągnęła się w neta na całego :) szczególnie w http://www.scrappassion.mojeforum.net/ . No i oszalała na punkcie robienia albumów, kartek i innych tam takich :). Jak już przyszłam na świat to poprosiła pięknie swoje koleżanki z forum o popełnienie digi scrapka dla mnie :) a raczej o mnie :) coby można było po rodzinie porozsyłać :) oto co dziewczyki wyczarowały za co im z całego mojego malutkiego serduszka dziękuję :)


Made by nannala:








A-gus - http://malinoweniebo.ownlog.com/





Pasiakowa- http://pasiakowa.blogspot.com/





Barbarella






Mam nadzieję, że wszystkie babcie, prababcie i ciotki oszaleją jak dostaną cuś takiego pięknego :)

17.10, czyli 4 dzień życia :)

Jeszcze nie do końca ogarniam co się dzieje dookoła mnie... I z mamką też się jeszcze za dobrze nie dogadujemy.. Zupełnie jak byśmy w innym języku rozmawiały.. Ja jej mówię, żem głodna, a ona sprawdza czy nie trzeba zmienić pampucha... Ja, że za gorąco jest, a ona mi cyca daje... Ja, że spać mi się chce, a ona mnie rozbiera, jeszcze perfidnie mówiąc na głos, że chyba niuni za gorąco... Cóż to za tajny kod ?! Mówię wam istny cyrk normalnie :)



Moje przepiękne łapki, które ze względu na fakt, że postanowiłam sobie troszkę dłużej w brzuszku u mamki pobyć troszkę się zmechaciły.




Tu mamka próbuje mi obciąć paznokietki. Podobno na śpiocha najlepiej, bo wtedy maleństwo nie ma nic przeciwko takiemu zabiegowi.. Mojej mamce to i tak nie pomaga, albo może wprawy nie ma.. Jeszcze w szpitalu razem z tataszką próbowali obciąć mi pazurki i udało się im nawet z jedną ręką :) no i to jest ich rekord... tzn sztuk 5 :) Teraz to już nawet do 5 nie dochodzi... Raz obetnie 2, następnym razem 3.. Mi się to podoba, bo dzieki temu mogę ją dowoli po cycach drapać :) Niby tu się bawię, a tu pazurkiem zarysuję.. Trzeba być twardym od początku więc i ja charakterek swój pokazuję... a ziemia niech drży...






Jeśli chodzi o całowanie, czy też inne tam przymilanie się - zdecydowanie bardziej wolę mamkę. Ona przynajmniej nie drapie.. Za to tataszka o wiele lepiej wygląda jak jest taki zarośnięty. Chcesz mieć przystojnego ojca? Cierp więc bezbronny maluszku!! A oto wyrazy mojego zadowolenia z faktu posiadania przystojnego ojca.. :)




No i ja w kąpieli. Raz jestem kąpana przez mamkę, a następnego dnia przez tataszkę. Zawsze na początek jak mnie to tej ogromniastej wanny wkładają to doznaję szoku i drę się w niebogłosy... Ale jak już zajarzę, że to tylko wanna i kąpiel, i woda całkiem ciepła to nawet się uspokajam.. i chyba całkiem to lubię :) Tylko potem jak mnie już wyciągają i zaczynają wycierać przestaje mi się to wszystko podobać... I znów drę się w niebogłosy.. Niech wiedzą, że zabawa z tego dla mnie żadna..





I to znów ja z wielką ręką tataszki próbującą mnie przewinąć. Muszę przyznać, że radzi sobie ze mną tak samo dobrze jak mamka, choć oboje muszą sie jeszcze duuużo w tej kwestii nauczyć.. I tu zdecydowanie bardziej wolę jak mnie męska część naszego domu przewija.. bo ta żeńska prawie zawsze super lodowate łapy ma. I nawet umycie ich w gorącej wodzie przed zbliżeniem sie do mojego malutkiego ciałka niekoniecznie zawsze pomaga..








poniedziałek, 29 października 2007

16.10.2007 nareszcie w domku!!

16-go wyszłyśmy ze szpitala. Tak mi sie w domku spodobało, że przez pół nocy miałam z wrażenia atak kolki. Nie tylko cały blok, ale chyba całe miasto słyszało, że jestem już w domu. Ziemia zadrżała po raz kolejny...



A to znów ja po powrocie do domu. Przywdziana w owczy kombinezon :) Nawet sie jeszcze nie zdążyłam obudzić, a już napstrykali sobie zdjęć, ze mną w roli głównej oczywiście, ... tysiące..












jeszcze w szpitalu..

W szpitalu byłyśmy do wtorku.. lekarze myśleli że mam żółtaczkę, ale okazało się, że to moja piękna śniada cera, a nie jakaś tam żółtaczka... Cały ten szpitalny czas przespałam wiec za dużo nie pamietam... Choć gości to my podobno mieliśmy duużo :)


To ja w pierwszej dobie życia:



A tu z mamką:




Z tataszką:




Z babcią Iwonką:




I z dziadkiem Adamem:








I znów ja :)

początek :)

Nareszcie :) W końcu udało mi się ogarnąć po tym całym narodzinowym rozgardiaszu. Mam już 2 tyg i 2 dni :), a od kiedy jestem na świecie wydarzyło się tak duuuużo :) Ale może od początku. Tak w skrócie... przyszłam na świat 10 dni po terminie, bo całkiem dobrze mi w brzuszku u mamki było :)



to my- 5.10.2007, czyli 2 dni po terminie...








Ponieważ zaczęli nasz straszyć w szpitalu cesarką to się zebrałyśmy w sobie i oto jestem :) Przyszłam na świat w sobotę 13.10.2007 o 22.47 i dostałam 10 pkt :) ważyłam 3560 g i mierzyłam 57 cm i byłam taką kruszynką (choć opuchnięta troszkę). Dzień po mnie przyszła na świat w naszym szpitalu w Miastku dziewczynka 5600 g i 63 cm... to był dopiero kolos..



A to moje pierwsze zdjęcie z mamką:







I z tataszką:









Z babcią Gienią:



No i pierwszy raz przy moim ukochanym cycu :)