piątek, 31 października 2008

Szczotka.. pasta..

Moje ulubione zajęcie ostatnio? Mycie zębów!! Kto by pomyślał ?!

Mam szczoteczkę do zębów taką już najprawdziwszą :0) i pastę najprawdziwszą z prawdziwych :)

I teraz jak wchodzę do łazienki to już nie lecę od razu do kibelka, żeby sobie pochlapać wodą ;) ale biorę szczoteczkę i upominam się o pastę :) a potem myję i myję :)

Codziennie min 3 razy myję. Tak to strasznie lubię! Oj bardzo bardzo lubię!!

A przy okazji taka ciekawostka:

wiecie kiedy można zacząć używać pasty do zębów, na której jest napisane ,że od drugiego roku życia? Oczywiście od 2 roku życia... Tylko pewnie nie wszyscy wiedzą (my byliśmy szczerze zaskoczeni..), że drugi rok życia zaczyna się dzień po pierwszych urodzinach...

No niby logiczne..

;)

Sprostowanie.

Ostatnio napisałam, że mam długości 89 cm, a wzrostu 78 cm. No i mamka dostała telefon od naszego regularnego podczytywacza i komentatora blogowego, a mianowicie Babci Iwonki :* co to znaczy? I czy oby się nie pomyliliśmy :) Otóż nie. Dla wszystkich zaszokowanych wyjaśniamy:

  • wzrost- to jak dziecko stanie przy ścianie ;)
  • długość- tak się mierzy jak u małego dziecka- od czubka głowy, przez plecki do pupy, dalej pod kolanko i do stopy. Tak pi x drzwi.

I ubranka dla dzieci (nie wiem do jakiego wieku, ale dla mnie póki co na pewno jeszcze) kupuje się właśnie na długość, a nie na wzrost.

To tyle.

Buźka.

Bam..bam..

Jest w języku hiszpańskim taki jeden czasownik:

BAJAR. oznacza on (tak w skrócie) wszystkie ruchy w dół, tzn:
  • spadać
  • schodzić (po schodach)
  • wysiadać (z autobusu)
  • ściszać
  • zdjąć (z góry)
  • zjechać (na dół)
  • opuszczać
  • zdejmować
  • zmniejszać
  • pochylać się i jeszcze milion innych..

I wyobraźcie sobie znalazłam do tego BAJAR polski odpowiednik!!!

Jest to BAM!!!

Polecę na tyłek: BAM. Zrzucę coś ze stołu: BAM. Spadnie mi coś: BAM. Schylę się: BAM.

I po co sobie łamać język jak wystarczy jedno BAM i wszyscy wiedzą o co chodzi ;)

:)

wtorek, 28 października 2008

Am...am...am...

Cierpię ostatnio na strasznego głoda. Ale już maksymalnego. Ciągle tylko AM... i AM... no zjadłabym chyba konia z kopytami gdybym mogła.. Dziś np obudziłam się o 6.30 rano i pierwsze co to AM... banana dostałam ;)

Może to tak po tej chorobie? Odpuściła sobie i nadrabiam zaległości??

Kto wie..

PS. Babcia mnie wczoraj wazyła i mam 10.300 kg. Przybrałam 300 g w 10 dni. Przyrost prawie jak u ... {przemilczę}.

Na długość mam 89 cm.. a wzrostu 78..

No i numer buta 24 jak pisałam wcześniej

Cmentarz

Wybraliśmy się ostatnio na cmentarz. Ot tak na chwilkę zapalić świeczkę na grobie cioci Otylki ;*

Podobałoby mi się pewnie bardziej, gdyby rodzice nie kazali mi iść taki kawał na nogach, bo nie chciało im się zabierać wózka. No i jeszcze gdyby pozwolili mi wchodzić na te groby, a nie tylko tak stać obok i gapić się. Nie było nawet na co..

W każdym razie 1 listopada się na cmentarz nie wybieramy. Mama powiedziała, że nie będzie mnie narażać na obicia kwiatami i zniczami. Bo podobno wtedy na cmentarzu tłumy, a my od tłumów, tak jak od turystyki masowej- z daleka.



poniedziałek, 27 października 2008

Kolejny weekend za nami..

i to taki troszkę smutny weekend. Ciotka Ewelka postanowiła wyjechać.. I wrócić do wujka Spencera.. Wiedzieliśmy, ze to kiedyś nastąpi i to szybciej niż później.. W końcu była w domu półtora miesiąca, a to i tak długo. Póki co wakacjuje sobie w Londynie na całego :*, a potem dalej w drogę i do roboty :)

Mieliśmy iść na spacer do lasu popstrykać sobie fajne jesienne zdjęcia, ale po pierwsze mróz niesamowity był i mrożący wiatr od morza, a po drugie, ważniejsze ciągle jestem chora i leki biorę. Cały weekend spędziliśmy więc u dziadków ;)





Poza tym spotkała nas fajna historia w sobotę. Rodzice poszli mi kupić buty na zimę. Bo coraz zimniej już, a ja ciągle butów z futerkiem nie mam. Schodzili całe miasto i w końcu w ostatnim sklepie znaleźli piękne buty. Ja byłam wtedy z dziadkami w domu, bo rodzice mają taką sprytną miarkę

i ja nie jestem im do niczego potrzebna

Przyjechali do domu, a tam babcia wyczaiła od razu, że w jednym bucie coś tam krzywo jest, coś w środku wystaje no i trzeba było je zamienić. Rodzice w te pędy do samochodu i do sklepu, bo już przed 14 było. W sklepie okazało się, że w tym kolorze nie ma, ale są takie same tylko czerwone. No mogą być przecież... W drodze do domu okazało się, ze mają w pudełku dwa różne rozmiary.. I ledwo za minutę 14 zdążyli do sklepu, żeby oddać. Tym sposobem nie mam ciągle butów zimowych, a dzień cały zmarnowany ;)

Przy okazji nigdy nie zgadniecie jakie rozmiar buta noszę ;) 24!!! A to jak na roczniaka to podobno dużo troszkę...

piątek, 24 października 2008

BARDZO WAŻNY DZIEŃ!!

Zdecydowanie jeden z WAŻNIEJSZYCH ostatnimi czasy ;)

Jeśli datować - to na WCZORAJ!

23.10.2008

Oficjalnie...

Można się już pochwalić :0)

Oficjalnie od wczoraj, choć nieoficjalnie to już kilka dni dłużej ;)

Skończyliśmy z cycaniem! Na zawsze ! Na amen!

Mam rok i 10 dni i już nie cycam.. Troszkę mi przykro z tego powodu, ale w końcu duża jestem.

Obyło się bez łez, bez histerii i bez stresu :0)

Kto by tam spał... w nocy..

Wczoraj mamka sie naczytała na jednym blogu o dzieciakach, które to wstają rano o 5 albo o 6, a jak będzie za tydzień zmiana czasu to będą wstawały jeszcze godzinkę wcześniej ;)

I wtedy sobie pomyślała " jak to dobrze, ze Matylda wstaje o 8-9 rano"... No...

I żeby nie było, że u nas wieje nudą to dziś dla odmiany obudziłam się o 4 i do 5.30 mamka mi baje czytała. Potem jeszcze udało się zasnąć :)

czwartek, 23 października 2008

Ale jestem samodzielna!

Mamy straszne zaległości blogowe w tym miesiącu. Troszkę zdjęć i troszkę nowości.

Ciągle ćwiczę samodzielne jedzenie i muszę przyznać, że idzie mi coraz lepiej ;)

Jak widać lecę na 2 łyżki :0)





;)

Balony

Mam taką ulubioną zabawę ostatnio :) Bo po urodzinach zostało nam troszkę balonów :) Leżą tu i tam.. Jak se kopne to polecą.. ale najbardziej lubię je ściskać. I zgryzać :)

A jak uda mi się, że balon pęknie to śmieję się nagłos i bije sobie brawo!

A co !

Wcale nie łatwo przedziurawić balona jest!!





Buźka!

Kolejna noc przespana ;)

Kolejna noc w 100% przespana!!! od 8 do 8 rano !!!

Hurrrrra!!

I babcia Iwonka ma racje ;) Już mi się kiedyś zdarzyło przespać całą noc, jak spałam tylko z babcią i rodziców nie było :)

środa, 22 października 2008

Przespałam.. noc całą..

Jestem chora. Tak. Dość poważnie chora. Mam katar, który spędza mi sen z powiek i do tego kaszel. Nie za fajnie. Wczoraj mamka zabrała mnie w gości do takiej panny, co to z takim dużym brzuchem chodzi ;) Szaleństwo było na całego, bałagan pozostawiłam po sobie niemały- więc wszystko w normie :0)

Wróciłyśmy po 21, szybka kąpiel, kaszka i spać. Pierwszy raz mamka kładła mnie spać wieczorem bez cyca (najpierw to ona kładła mnie spać, bo cycałam. jak przestałam cycać to ZAWSZE tatik). No, ale wczoraj jakoś tak się zdarzyło, że mamka sama mnie kładła. I wiecie co? Zasnęłam w 5 min..

A wiecie co jest najciekawsze?

Że spałam całą noc!! Od 21.30 do rana! Nawet się nie przebudziłam ANI RAZU!!!!

Gratulować, gratulować, bo to moja pierwsza CAŁA przespana noc W ŻYCIU!!!

wtorek, 21 października 2008

Da..da..da..

Przyszła wczoraj do mnie Klaudia. Bawimy się i Klaudia zabrała mi jakąś zabawkę:

Ja: da {czyt. daj}, da.... da..... da...... da.....

Klaudia nie reaguje. To się wkurzyłam i mówię do niej:

DAJ MI !!!! :)

A tak z innej beczki to znów jestem chora. Tym razem coś z oskrzelami. Jakoś ten październik nie jest przychylny.

Buźka!

poniedziałek, 20 października 2008

Weekend za nami,

tak więc jak się domyślacie- kolejny wyjazd także. Troszkę mamy teraz kłopot bez samochodu, ale udało się. Spotkanie w rodzinnym gronie tez się udało ;)

Mówiłam wam juz kiedyś, ze prawdziwa sroka ze mnie? Mama chciała ubrać te długie korale, a mnie króciutkie. Byłam taka upierdliwa, że skapitulowała i dała mi obie pary. A co.











buziaki

niedziela, 19 października 2008

Mniam Mniam...

Już jakiś czas to trwa.. Kiedy ja jem- tatik gładzi się po brzuchu mówiąc "mniam mniam". Dziś naszła mnie faza i przy każdym posiłku kręcę kółka na brzuszku :)

Przy prawie każdym, no dobra..

Nie kręcę przy kaszce, bo.. ją średnio lubię :)

czwartek, 16 października 2008

Urodziny cz. kolejna

Miało być więcej fotek z urodzin :) To i jest :)

A mówiłam już, że kocham kapelusze ;)









To zmykam dalej :) papapa

wtorek, 14 października 2008

Roczniak!!!

Ale ze mnie roczniak jest!!!

W każdym razie krótkie podsumowanko:

To mówię:

  • TATA

  • BABA

  • MAMA

  • BU

  • BE

  • BRRRRUUUUM- zawsze jak chcę sobie pojeździć moim super autem to wołam bruuum brrruuum :)

  • BEJBI

  • DZIDZIA- jak np oglądam zdjęcia, na których jestem to pokazuję paluszkiem- dzidzia, albo jak oglądam książki to tez pokazuję wszystkie dzidzie ;0)

  • PA

  • AM- jak jestem głodna :)

  • TAM- jak chcę iść właśnie tam


    To potrafię:

  • pokazuję główką TAK jak coś chcę, czy mam potwierdzać zawsze kiwam główką tak

  • jak widzę aparat fotograficzny to zawsze zerkam na ekranik, a jak na nim nic nie ma to się upominam, żeby mi zdjęcia pokazać ;)


  • Uwielbiam:

  • kapelusze i czapki, wszelkie, uwielbiam

  • klawiaturę od kompa, komórkę wielbię nad życie!!

  • jest takie jedno miejsce w naszym domu, a w łazience dokładnie, gdzie zawsze lecę jak tylko widzę otwarte drzwi do łazienki, klapa do góry hyc i... mieszam sobie tam rączkami... w tej wodzie :) ... rodzice mi nigdy nie pozwalają, ale ja zawsze znajdę moment, żeby sobie tam pogrzebać ;)

  • przy kąpieli zawsze zwalam wszystko, co jest ustawione dookoła wanny. Teraz zabawki już mi nie wystarczają ;)


  • Nie lubię:

  • wycierania nosa

  • porannej toalety


  • Jestem na etapie:

  • tańców hulańców- teraz oprócz dygania nóżkami dochodzi jeszcze machanie rączkami ;)

  • robienia zdjęć i zerkania na ekran, czy mi wyszły :)

  • jem sama łyżką, z tym ze potrzebuję jeszcze pomocy przy nabieraniu :) za to jak mi już pomogą nabrać z talerza to do buźki trafiam bezbłędnie :)

  • pokazywania na co mam ochotę i wyrażania niezadowolenia {bardzo wyraźnie} jeśli czegoś nie dostanę ;)


  • i to chyba tyle na dziś ;)

    buziolki

    niedziela, 12 października 2008

    Mam roczek!

    Moje pierwsze urodziny za nami! Oj działo się działo!!!!

    Od czego by tu zacząć? Może od tego, że mamka chciała zrobić moje urodziny tylko dla MOICH koleżanek. No, ale tak nie można przecież.., bo to pierwsze urodziny.. Tatik powiedział, że obowiązkowo trzeba zaprosić jego brata (model rodziny 2+3) oraz siostrę (2+2) no i rodzice, czyli moi dziadkowe to razem 11 osób. Do tego mamka powiedziała, że skoro od tatika wszyscy to od niej też będzie silna grupa - razem 10 osób. A że nasze mieszkanko ledwo 42 metry ma to oczywiście nie ma tyle miejsca , żeby 20 osób wsadzić. Nie zapomnijmy tez o moich dwóch najlepszych kumpelkach i o rodzicach, czyli razem 24 osoby..

    Impreza w lokalu odpadła w przedbiegach. Impreza w domu także, bo chyba wszyscy musieli by w dwurzędzie stać. Ciotka Ewelina wpadła na genialny pomysł, żeby zacząć imprezkę o 12 w sobotę a skończyć w niedzielę wieczorem i niech każdy sam zadeklaruje, na którą przyjdzie. Do tego dla każdego oddzielny tort i wszystkie atrakcje :)

    Nikt właściwie nie miał nic przeciwko oprócz babci Gieni, czy mamy tatika. No bo jak to tak na raty. Kto pierwszy..., a kto ostatni... Jak to będzie wyglądało, bo wszystkie dzieci w rodzinie miały jedną imprezę dla wszystkich, a nie tak na raty. A ze mamka nie za bardzo lubi jak się jej mówi co ma robić. I do tego jak ktoś uparcie napiera to ona robi wręcz odwrotnie- ot tak dla zasady (mówię wam lepiej z nią nie zadzierać) tym bardziej spodobał się pomysł dwudniowej imprezki.

    Przy okazji też chodziło o moją skromną osóbkę, żeby ten natłok gości mnie tak na raz nie stłamsił.

    W piątek poczyniliśmy wszystkie przygotowania, udekorowaliśmy dom, szklanki i inne takie bajery ot tak:








    Wygrzewające się panny..



    No i jak ja poszłam spać to rodzice zaczęli piec ciasta. I żeby nie hałasować w kuchni, która jest koło sypialni postanowili zrobić to w salonie :) Tatikowi przez przypadek wyleciała paczka 2 kg mąki w przedpokoju zaraz koło wejścia do salonu. I rozsypała się.. Mamka genialnie stwierdziła:

    - Nie zamiataj tego, bo rozniesiesz... Rano to podkurzam...

    Był to najgenialniejszy pomysł na jaki mogła wpaść tego dnia.. Rano tatik pojechał na zawody na strzelnice, a mamka miała tylko torty odebrać (bo dla wszystkich gości były oddzielne małe torciki), no i poodkurzać..

    Ona za odkurzacz- jedną stroną wciąga, a wentylatorem pięknie odkurzacz rozdmuchuje wszystko dookoła :) Nie pytajcie jak bardzo mamka się wtedy zeźliła...

    Zostawiła mnie w pokoju no i za szmatę... milion razy wycierała kurze (w CAŁYM! domu) i 5 razy myła podłogę...

    A ja co się będę nudzić- tak sobie pomyślałam, ze mamka dawno nie sprzątała w mojej szafeczce z ciuszkami :) - no to pomogłam jej troszkę je powyjmować..



    Na 12 przyszli pierwsi goście- ci najważniejsi :) Klaudia i Patrycja :)

    Ledwo przeszły przez próg, a już zapytały czy mogą otworzyć prezenty :0)

    Było 3 godziny tańców, szaleństw, skakania i totalnego hałasu. Majka Jeżowska leciała na maxa, bo jak to Patrycja powiedziała:

    - To Pani nie wie, ze na urodzinach zawsze muzyka jest tak głośno, ze nie można rozmawiać...?!

    To i była..


    Było tortowo i wulkanowo..







    Wspólne zdmuchiwanie świeczki :)



    Obowiązkowo ręka w torcie ;)





    Malowanie twarzy ;)



    Ja byłam kotkiem, ale przez krótko, bo mam katarek i wszystko od razu roztarłam- trzeba było zmywać ;)



    Dziewczyny miały byc kotkami, a wyszły jakieś diabliska, które od razu zostały zmyte żeby "mamy się nas nie przestraszyły"





    A chwaliłam się już, że potrafię sama jeść łyżeczką? I kiedy mamka poszła przygotowywać lody- laski posadziły mnie do stolika i dały... torta :)

    Był szampan ;)



    I tańce



    "proszę pani, a my uczymy Matyldę chodzić" :)



    i inne



    O 14.55 mamka laseczki elegancko wyrzuciła, bo na 15 miała przyjechać babcia Iwonka i dziadek Adam. Ledwo położyłysmy się w sypialni, żeby chwile odpocząć a już rozległo się pukanie do drzwi. Myśleliśmy ze to dziadkowie z Koszałkowa, a to babcia Gienia z dziadkiem Leonem.. Cóż za niespodzianka.. Dwa dni wcześniej babcia mówiła mamce, ze skoro nie robimy dużej imprezy dla wszystkich, to ona przyjdzie w pon wieczorem, bo w weekend pracuje..

    W domu pobojowisko, bo chwile wcześniej dwie wojowniczki poszły do domu.. Babcia niezadowolona, bo " zwolniła się z pracy na chwilę" a "tortu nie ma na stole" w ogóle OBRUSU nie ma!!! No gdzie jest obrus!!!! jak to tak bez obrusu nie można!! A mamka dowiodła, ze można i obrusu i tak nie wyjęła.. Po czy babcia wchodzi do pokoju podchodzi do telewizora i mówi:

    - ooo nie wytarłaś kurzy to ja się podpiszę..

    i wtedy miarka się przebrała..mamka dosoliła, że ona na 15 to rodziców nie zapraszała.. i dobrze ze po chwili weszli dziadkowie, bo mamka by pewnie się ubrała i poszła na spacer..

    potem jeszcze była draka o różaniec, bo oczywiście buntowniczka mamka nie chciała go wyciągać "bo nie i koniec" i wydawało się logicznym, że nawet na stanie nie mamy...

    Babcia Gienia była sprytniejsza i wyjęła swój z torebki... to spotęgowało jeszcze bardziej złość mamki. To nie była nawet złość.. To już było totalne wkurwienie!

    Ze stołu pociągnełam za

    1. pieniądze
    2. różaniec
    3. nabój
    4. kieliszek


    dokładnie w takiej kolejności jak leżało od prawej strony..

    Oj wam mówię.. się działo..

    A to była tylko sobota.. Niedziele opiszemy poźniej, bo jeszcze nie przysłali nam fotek..

    buziole :)

    poniedziałek, 6 października 2008

    Obecna!

    Tak tak jestem obecna! Tylko czasowo niedostępna. Powoli wychodzę z choróbska, które mnie dopadło w zeszłym tygodniu... Nic takiego w sumie tylko zapalenie krtani, zapalenie dziąseł, kaszel, pleśniawki, 3 czwórki wychodzące jednocześnie... Wszystko podgrzane do temperatury 39,1..

    Dostałam tyle leków, że moja wątroba skakała z radości!! I jeszcze do końca nie wyzdrowiałam..

    Nie przepadam za choróbskami.

    Nie przepadam za lekami.

    Za to kocham morze!!

    Ot tak, bo mi się za plażką tęskni!!

    Buziaków nie przesyłam coby was wirtualnie nie pozarażać. Ale ściskam.