piątek, 25 czerwca 2010

Brzuszek.

Jak położę młodego na brzuchu to śpi 3 godziny. Jak na plecach to 30 min.

W dzięn śpi więc właściwie tylko na brzuszku.


Wiem wiem młody trochę rudzielcem zalatuje...

wtorek, 22 czerwca 2010

Zdechł pies.

Wiem wiem . Okropne to z mojej strony, ale za każdym razem, kiedy patrzę na to zdjęcie myślę sobie "zdechł pies" ;). Nie wiem czemu to w głowie mi siedzi ;)


sobota, 19 czerwca 2010

Zagadka.

- Magda poczekaj muszę ubrać moje okulary do czytania i zaraz ci coś narysuję... Zgadnij co to? - powiedziała wczoraj Matylda.



Ktos zgadnie? Mi się udało za 2 razem :)

Kąpiel z widokiem.

Wykąpaliśmy młodego. Młoda wiedząc, że przyszła pora na nią mówi do nas:

- Ja chcę kąpiel z widokiem!

U nas mówisz i masz ;)

Obowiązki.

Każdy ma jakieś swoje codzienne obowiązki. Ostatnio mam wrażenie , że Matylda ma dwa podstawowe. Zaliczyć wizytę na placu zabaw i zaliczyć wizytę w piaskownicy.









Młody ma za to w dupie cały świat i kiedy siostra nie podszczypuje go, korzysta z okazji i smacznie sobie śpi.

11.06

Na półtora tygodnia poszliśmy do babci młodego zważyć. Młoda też siadła na wagę, ale niestety magiczną granicę 15kg już przeskoczyła, więc nie dało się ustalić ile waży. Na naszej domowej 15,8 kg.



Po 20 termometr wskazywał u nas... no właśnie... tyle...



Rytuał powtarzany codziennie. Młody na rękach u siostry.



Młoda miała wielkie stopy jak się urodziła. Młody ma za to wielkie dłonie.

piątek, 18 czerwca 2010

Dziadek Adam

Z odwiedzinami wpadł do nas na chwilkę dziadek Adam ostatnio. Obowiązkowo musiał pojechć z młodą na plac zabaw. Okazuje się , ze młoda potrafi sama pedałować i nawet uciekać na rowerze. Tylko jak wychodzi z nianią to nagle jej się zapomina. I niania cały czas pchać musi...

Wąs.

- Magda! Zobacz jak mi pasuje wąsik!! - zawołała Matylda po wypiciu kakao.



:)

Zamieszanie.

Ogólnie nie jest źle być matką dwójki dzieci. Jest bardzo dobrze kiedy obydwoje siedzą spokojnie. Nie jest najgorzej, kiedy tylko jedno ryczy. Katastrofa jest natomiast, kiedy ryczą oboje. Jedno na rękach, albo przy cycku, drugie za wszelką cenę chce się na mnie wspiąć...

Matylda zaczęła obgryzać paznokcie jakiś czas temu. Kiedy żadne metody nie poskutkowały kupiliśmy w aptece lakier Paluszek, gorzki jak cholera, przeciw obgryzaniu. Oczywiście nie wpadliśmy na ten pomysł wcześniej tylko dopiero jak mały pojawił sie świecie.

Efekt?

Matylda wyczaiła, ze jak włoży paluchy do buzi to najlepiej zwymiotować. Jak już uda się nie zwymiotować, to należy umyć zęby, bo nic innego nie pomaga. Zawsze chętna do mycia zębów samodzielnie w tym wypadku upatrzyła sobie matkę jako ta, która jej pomoze pozbyc się tej goryczy. I tak na przykład trzeba jej myć zęby 5 razy w ciągu kwadransu. niezapominajmy, że chwila kiedy mały siedzi spokojnie jak na zdjęciu ponizej należy do rzadkości. Tak więc z dzieckiem przy cycku myje temu starszakowi zęby co chwila. Okazuje się ze to wcale nie takie trudne. Pamietacie jakiś czas temu przypadek babki w Stanach, która prowadziła samochód, paliła papierosa, rozmawiała przez komórke i ... karmiła dziecko piersią? Dla chcącego nic trudnego.




Pani Fryzurka.

My się z Matylda ścinamy u sąsiadki z dołu. Nigdy u jako takiego fryzjera Matylda nie była. Kiedy niania powiedziała jej, że musi się umówić do fryzjera Matylda nie myśląc długo zeszła do sąsiadki piętro niżej i powiedziała, że niania musi obciąć włosy. Odwrotu nie było. Niania musiała iść do naszej sąsiadki ;)Mała w zamian za to skorzystała też z sytuacji i umówiła się z Patrycją.

Kiedyś babcia kupiła małej malowidła dla dzieci. Niekończące się malowidła. Ile to juz twarzy było nimi pomalowanych a one jakby nie ubywają... Z Patrycją też pomalowały się całe, a opakowanie jakby pełne..





- Mama zobacz jaki kolorowy świat! - powiedziała Matylda pokazując na pomalowany kredą chodnik...

środa, 16 czerwca 2010

Pierwszy spacer.

Na pierwszy spacer wybraliśmy się 7.06. Podobno w lecie po tygodniu juz można. Na dworze cały dzień było z 40 stopni, więc wyszliśmy dopiero po 20. Miało być rodzinnie i romantycznie. Młoda zarządziła jednak, że zabiera koleżanki i że będą razem wózek pchały. Wyszliśmy więc na rodzinę 2+4.






Najpierw przeszliśmy się "dookoła dookoła" jak to mówi Matylda, a potem obowiązkowo pokazać Leonowi plac zabaw.


poniedziałek, 14 czerwca 2010

Kąpiel.

Pierwsza kąpiel. Zdecydowaliśmy się kąpać małego w pokoju, bo nie mamy w łazience wystarczjąco dużo miejsca, aby zmieścił się tata i Matylda razem. W pokoju na szafce jest idealnie. Mała ma swój stołeczek, więc jest wysoko i wszytsko widzi ;) I kąpie brata oczywiście.



Młody się wykąpał to pora na Matyldę. Zapomnijcie o kąpieli w wannie. Matylda tylko tam gdzie Leon. Ciasno, bo ciasno, ale chciała to ma. I jaką będziemy mieli oszczędność na wodzie w skali roku ;)



I z bratem. Obowiązkowo. Codziennie rano braciszka na ręce. W sumie jakby mozna było, to cały czas najchętniej nosiłaby go na rękach... Oczywiście dostaje do na 5 sek i koniec, bo dzień w dzień podszczypuje go to tu to tam. I biedactwo sie męczy tylko. Mam nadzieję, że szybko jej przejdzie..

Znając życie szybciej młody urośnie i będą się wzajemnie podszczypywać..

Już w domu!

W 40 stopniowym upale wracaliśmy do domu. Nie byłoby tak źle, gdyby do pokonania nie było 50 km. Dobrze, że chociaż klimę w samochodzie mamy, bo zapewne ugotowalibyśmy się wszyscy na twardo.

Po powrocie do domu czekała na mnie niespodzianaka.. Tulipany które dostałam od córki tydzień wcześniej ciągle stały.. Troszkę wyschnięte, a jednak stały... Szczerze dane ;)



Babcia Gienia czekała na nas cały ranek stąpając od okna do okna. Ledwo weszliśmy do góry, rozebrała małego i okazało się ze w szpitalu w szczecinku nie obcinają pępka tylko puszczają do domu z klipsem. No jak to z klipsem!! Poleciała do domu po nożyczki i odcieła go od razu..



Oczywiście nie liczy się fakt, ze mamy ledwo 40 metrów w domu.. Matylda się uparła ze wózek trzeba przynieść.. Bo mały w wózku będzie spał. Nie dało się jej przekonać i wózek trzeba było przytargać. Dobrze, ze nie trzeba było kanapy z pokoju wynosić...



Jak śpimy, to tylko w komplecie. Matylda, czyli mama lalki niegryzącej (nie pytajcie dlaczego wszystkie lalki jakie mamy w chacie maja na imię Kaśka, a ta jedna jest NIEGRYZĄCA)



Ogólnie mały, bardzo grzeczny, spał by tylko gdyby mógł. Młoda bardzo cieszy się z braciszka, jednak póki co krzyczy non stop. Wszystko by grało, gdyby tylko tak nie krzyczała..

Pierwsze chwile.

3.06



4.06



5.06 i tego dnia, czyli w sobotę wyszliśmy do domu. Mieliśmy wyjść juz w piątek i nawet w piątek dostaliśmy wypis niestety junior dostał żółtaczki i musieliśmy zostać do soboty. Na szczęście przez 12 godzin naświetlania spadło mu z 15,5 na 11,8 i wypuścili nareszcie nas wypuścili.



Korzystając z okazji, że rodziliśmy się w Szczecinku, po wyjściu ze szpitala, zajechaliśmy na minutkę do prababci Lusesitki. Młody został pobłogosławiony, więc i babcia spokojnie spać może teraz...

sobota, 12 czerwca 2010

Siusiak.

Matylda miała obiecane, że będzie mogła małego przewijać. Kiedyś powiedziała nawet:

- Mama będzie MI pomagać Leonika kąpać i przewijać...

W każdym razie podczas pierwszej wizyty w szpitalu dostała swoja pierwszą szansę. Na widok pępka zdębiała:

- Co to ?

- Pępek. Matylda też taki miała, ale odpadł jej jak była malutka.

Sprawdziła i faktycznie nie ma. Odpadł.

Tata ściągnął małemu pampersa i Matylda pyta:

- Co to?

- Siusiak.

Matylda popatrzyła, pomyślała i skomentowała:

- Mati już nie ma siusiaka. Już jej odpadł...

Szpital w Szczecinku.

Wziełam sobie po porodzie salę rodzinną, zeby mogli do mnie spokojnie przyjeżdzać goście, tym bardziej że nie rodziłam w moim mieście. Najważniejszy gość to oczywiście Matylda, która jak weszła na oddział to powiedziała:

- Dzień dobry tutaj dzisiaj moja mama urodziła mi brata Leona.

No i proszę - dumna siostra. Z braciszkiem.



Leon 3.06.2010



Mój pokój. Fotki specjalnie dla Eweliny ;)







PS. Z pozdrowieniami dla Ewki za : " wiesz jakie tam jest zajebiste jedzenie.."

śniadanie:



obiad:



;)

Jeszcze w dwupaku.

Tradycyjnie ciąża przeszła, a ślubny nie raczył mi zrobić zdjęć żadnych. To samo zresztą było, kiedy byłam w ciąży z Matyldą. Udało mi się go namówić na jakąś sesję, kiedy byłam już po terminie. Choć prawdą jest, że wtedy do 7 miesiąca nie miałam też brzucha, więc i nie było czego fotografować. Najpierw schudłam 9 kilo, potem przytyłam 14 i od razu po porodzie weszłam w moje jeansy sprzed ciąży. Tym razem za to mam +23 i mega tyłek.

Jak to było w Lejdis? Najgorsze jest to, że ja mam wielką, gigantyczną, megadupę! Ona mi się całkowicie wymknęła spod kontroli. Ja mam swoje zachowania motoryczne, a ona ma swoje. Na przykład idę korytarzem, a ona mi się szyderczo dynda z tyłu. :) I tak się właśnie czuję ;p

Dlatego też foty ciążowe tym razem są, ale ograniczyły się tylko i wyłacznie do mojego brzucha.







Czas na zmiany.

1 czerwca nastąpiły w naszej rodzinie wielkie zmiany. O 11.47 przyszedł na świat Leon. Tym razem, ponieważ w brzuchu zrobiło się pewne zamieszanie, przez cesarskie cięcie. W każdym razie rodzinka nam się powiększyła, więc i bloga trzeba będzie nieco powiększyć i wprowadzić pewne zmiany.

Po pierwsze bloga będzie od teraz pisała matka, bo dwu i pół letniemu dziecku przeklinać nie wypada... Żartuję oczywiście.

Po drugie Z życia Matyldy zamienia się póki co na Matka dwojga. W świecie Matyldy i Leona.

Po trzecie muszę tez zmienić szablon, ale za to się zabiorę nieco później. Mam Wam tyle do opowiedzenia!

To może od początku...

czwartek, 10 czerwca 2010

Dzień dziecka.

Dzień dziecka w tym roku zorganizowali nam przy okazji Magam Trophy. Nas nie za bardzo interesowały samochody. Tylko zamki.











No dobra może poza jednym autem... Monstertruckiem, który jeździł niedaleko tego zamku. Zaintersowanie i żal w oczach widać...





Ah ta smutna minka...