niedziela, 26 grudnia 2010

7 miesięcy Leona.

Nasz maluch ma juz 7 miesięcy! Ale ten czas leci!



;*

sobota, 25 grudnia 2010

Święta! Święta!

Ah święta święta! W tym roku udało nam sie je spędzić w całkiem milusińskim gronie. Było wspaniale ;)

Dziadek Adamek z Leonem.



Matylda i Dariano. Dla tej panienki mogły by istnieć właściwie tylko trzy osoby. Adamek, Darian i Leont.



Podczas wigilii dzwoni dzwonek do drzwi.
- YYYYY dzwoni dzwonek! Kto to moze być? - Wszyscy z przejęciem zastanawiają się kto to moze być.. Może Mikołaj?
- Piekarnik! Odpowiada na luzaku Matylda ;)

OTO i nasz PIEKARNIK ;P



Babcia Lusesitka i uśmiech jakiego dawno nie widziałam na jej twarzy.







Fajnie ze Mikołaj zechciał się pojawić osobiście, ale Matylda i tak z kolan dziadka Adamka nie schodziła.



Ciotka Agniecha, Fabio, MIkołaj i skrzat pomocnik.













Świnka Peppa! Ale ten MIkołaj CZADOSKI! - ucieszyła się Matylda ;)



Ewelcia tez była z nami. Przez skypa. A co tam.











Mikołaj się zdecydowanie w tym roku pomylił. Dziecko miało od dwóch miesięcy mydlona głowę, ze musi być grzeczne, bo Mikołaj wszystko widzi. Broiła za to ze zdwojoną siłą. A Mikołaj ... przesadził z prezentami... To są tylko prezenty Matydy i Leona..





Ospa.

Dopadła nas ospa. Wpadła do nas na wioskę na chwilkę i całe przedszkole się rozłożyło...

Leon,o dziwo, nie złapał, albo, bo istnieje też taka opcja, że przeszedł bezobjawowo...





środa, 1 grudnia 2010

Let's speak English!

Matylda dostała kiedyś od ciotki Eweli obrazkowy słownik języka angielskiego. Fajoski taki, troszke opowiadania, troszkę słówek, troszkę pojednyczych zdań. Wkręciła się w niego na maxa i każe sobie codziennie czytać. Wczoraj np przed snem chciała, ale matka juz miała lenia i nie chciało jej się czytać po raz milionowy. Mówię do Matyldy:

- To ja ci opowiem jakąś bajkę po angielsku!

- Nie mama, bo ja musze widzieć!

No dobrze .. widzieć... Dziś od rana znów czytamy ten nieszczęsny słownik. Wydaje się, że Matylda się wkręca,bo powtarza, więc matka postanawia nauczyć dziecko wierszyka/ piosenki po angielsku. To chyba zresztą jedyny składak jaki pamiętam z moich początków. Zaczynamy więc:

I have ten little fingers,
I have ten little toes.
I have two ears,
I have to eyes
and just one little nose!

Matylda wszystko pięknie powtarza. Matka śpiewa w całości. Matylda przerywa i mówi:

- Nie nie nie! Mama teraz ja!

Matka dumna, że dziecko będzie jej po angielsku śpiewać i słyszy:

- Wlazł kotek na płotek i mruga...

Krytyk kulinarny.

Od kiedy siedzę w domu, czyli od poniedziałku, oprócz tego ze bawię się z dzieciakami to gotuję też obiady. Oj tak, bo u mnie na co dzień z obiadami licho. W poniedziałek była ogórkowa i placki ziemniaczane. We wtorek barszcz i pieczone zeberka. Dziś gadam z Matyldą i pytam, co by zjadła:

- Może naleśniczki? Racuszki? Rybka?

- Nie.. - Matylda kręci nosem i mówi:

- Magda jak ty masz gotować to lepiej zamów pizzę!

I teraz nie wiem: czy to było apropos moich zdolności kulinarnych?!

NIe uwierzę póki nie zobaczę.

Babcia u Matyldy.

Ceremoniał wieczorny.

Matylda przed snem się przeżegnała /// W imię Ojca i Syna i Ducha Pa Pa Boziu.

A po cichu mówi do babci Iwonki:
- Babciu, ale ja nie widzę tej Bozi.

Na to babcia:

- Nikt jej nie widzi.

Mała biblioteka.

Dziś, korzystając z okazji, że siedzę z dzieciakami w domu (nie mówiłam, że Matylda ma od soboty ospę, a nasza niania przy okazji też się rozchorowała?!) postawnowiłam posprzątać troszkę ten mój domowy bałagan. Zastanawiając się przy okazji co sprezentować moim dzieciakom od Mikołaja. I jak co roku stwierdzam, że właściwie to nic nie potrzebują, bo z chaty wysypują się zabawki... Posprzątałam tez przy okazji ksiązki. Zgadniecie ile ich mamy? TZN dzieciaki ile mają, bo moje się do tego nie zaliczają:


117!!!!!

Tak 117 książek. I to tylko tych w sypialni. Nie liczę tych w salonie, tych u niani, i tych 2 worków w piwnicy... Jak przyjdzie kryzys otworzę wypozyczalnię, albo moze antykwariat.