poniedziałek, 8 listopada 2010

...40,4...

Zauważyłam, już dawno zresztą, pewną dziwną zależność... Kiedy moja teściówka wyjeżdza na wakacje - moje dzieciaki chorują. Nie miałoby to ze sobą żadnego związku, żeby nie fakt, że to właśnie ona nas leczy.. Kiedy jest na urlopie, ja mogę sobie chorobowe planować... Tak jest i tym razem. Teściówka od piątku na wakacjach, a młodemu od wczoraj idą 4 zęby naraz (4 juz ma). Nieprzespana nocka za nami i mała niespodzianka o 10 rano.. temperaturka 40,4.. I mam dziwne wrażenie, że zabawa dopiero się zaczyna. Ahoj przygodo!

Brak komentarzy: