piątek, 29 maja 2009

Ciastolina.

Matka mi kupiła wczoraj ciastolinę. Ot tak, żeby mi zdolności manualne rozwijać. Tylko tak się stało, ze to coś miękkie jest jak sto pięćdziesiąt i w ogóle do rąk nie mogę tego wziąć. Brzydzę się i koniec! A jak mnie juz matka do dotknęcia zmusi, podstępem jakiś to... odruch wymiotny mam... Czemu? No nie wiem... Brzydzę się tego dotknąć i koniec ;)

A kolorki takie ładne ;)

Co się dzieje kto wie?

:*

Brak komentarzy: