piątek, 12 czerwca 2009

Babcia Lotos i inne historie... ;)

Wybraliśmy się na grilla. Ot tak. Zapowiadali burze, ale postanowiliśmy ją przechytrzyć. Poza tym okazja była niepowtarzalna. Z Warszawki przyjechał Antoś zwany przez ze mnie KO-KA.

Się działo mówię Wam!!

No i dobra przyznać się muszę. Do tej pory miałam 2 babcie. Babcia Iwonka z Koszałkowa i Babcia Gienia z klatki obok. Teraz dołączyła do nich jeszcze babcia LOTOS! Ależ mi się ten pseudonim podoba! Co prawda jest to prawdziwa babcia Antka, a moja taka jakby przyszywana, ale co tam! Babcia to babcia!

Na początku wszyscy TAM obecni próbowali nam przemówić do rozsądku, że na grządki wchodzić NIE WOLNO. Wszędzie możemy, ale na grządki NIE! I ten zakaz jak się później okazało był gwoździem do trumny...



Dlaczego najlepsze, największe i najczerwieńsze czereśnie rosną tak wysko, że ja do nich nie sięgam?



Na całe szczęście okazało się że u Babci Lotos też są schody! Jeden co prawda, ale schodek to schodek! Ależ mieliśmy ubaw z KO -KA! Do góry i na dół, do góry i na dół..







I nareszcie przyszedł ten moment. Znudził nam się schodek.. I przypomiało się, że nie możemy na grządki... Bo tam sałata.. koperek.. buraki.. marchewka.. rzodkiewka i inne..








Babcia Lotos w pewnym momencie się poddała..



A my mieliśmy świetną zabawę!









W końcu tata zlitował się i narwał mi tych najlepszych i najczerwieńszych..



A na koniec jak już nie było co broić, to znów wróciliśmy na schodek :)





WIELKI SOCZYSTY BUZIAK DLA KO-KA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Brak komentarzy: