poniedziałek, 31 grudnia 2007

Do siego roku!!

Tak tylko na chwilke jeszcze wpadłam, żeby wszystkim szampańskiej zabawy życzyć! I niech każdy wypije po kielichu za mamkę, bo tak ciągle ubolewa, że nie może.. Do siego roku! I ja już uciekam dalej pazurki malować ;') Nie wiem jak wy, ale ja w tym roku sylwestra kameralnie, przy kominku spędzam :) Wejście Polski do Schengen świętowałam, to i sylwestra też na pewno nie prześpię :)


Jeszcze troszkę świątecznie

Jak obiecałam kilka fotek ze świąt. Troszkę się napodróżowaliśmy. Najpierw byliśmy u babci Iwonki i dziadka Adama. Jak przyjechaliśmy komnata księżniczki była już gotowa :) I czekała tylko na mnie ;)



Babcia jak wcześniej obiecała pozwoliła mi też popływać troszkę ;)



Tatik z dziadkiem gotowali, babcia pracowała, mamka biegała po sklepach, a ja podjadałam mojego ukochanego misia...



Moje pierwsze spotkanie z Mikołajem. Chyba go zagadałam... Mógł nie pytać co bym chciała dostać...



Przy stole wigilijnym siedziałam ze wszystkimi. Przecież musiałam widzieć co jest do jedzenia, bo mówiłam potem mamce na co mam ochotę i... ona to jadła... też mi sprawiedliwość...



Ah jaki piękny ten las...







Potem Pojechaliśmy do cioci Agaty, gdzie była caaaaała rodzinka. I jak to bywa tam już żadnej fotki nie strzeliliśmy... Tzn dobra kilka mamy... ale nie będziemy nimi was straszyć kochani!!

sobota, 29 grudnia 2007

Święta święta i po świętach

Ale ten czas zasuwa! A my jak zwykle mamy tone zaległości. Mamka musi się sprężyć i nadrobić wszystkie do końca roku, żeby w nowy z czystą karta wejść.. Tak więc koniec gadania i zabiera się za etykiety, potem opisze troszkę święta i wrzuci nowe fotki. To do roboty!

piątek, 21 grudnia 2007

Schengen i 1768

1768 to liczba wejść na moją stronkę do wczoraj... Dopóki mamka w jakimś nieokreślonym szale euforii (dla mnie zupełnie niezrozumiałym, bo chyba raczej nie chodziło o wejście Polski do strefy Schengen?!) skasowała licznik... Tak więc dziś musimy ściągnąć nowy. Oczywiście nie jest to nic trudnego pod warunkiem, że pamiętasz hasło... Ale o mamce i hasłach do różnych stron i kont można by książkę napisać...

A jeszcze wracając do strefy Schengen, to jak świętowaliście dziś o godzinie 0 wejście naszego pięknego kraju do niej?? Wcale? To chyba żarty jakieś ;) I pewnie myślicie, że ja, skoro mam tylko 2,5 miesiąca przespałam TAKIE wydarzenie?! HAHA i tu Was mam! Wcale nie! Ja tam świętowałam, a jak! Od 22.30 do 0.30 mamka puszczała mi zajączki na suficie. Kilka razy próbowała zasnąć, ale jak tylko zajączki przestawały się ruszać- skutecznie ją budziłam. Nie mogłam pozwolić przecież, żeby mamka ten historyczny moment przespała!! Jeszcze kiedyś będzie mi wdzięczna. Tatik przechrapał oczywiście noc całą, ale on ma fory... Kózka nasza..

EDIT: Dobra dobra- hasło zostało nam przysłane i okazało się, że Tatik znów miał rację- da się zrobić nowy licznik i samemu ustalić od jakiej liczby ma się zaczynać, a mamka była przekonana, że się nie da... I tym sposobem mamy nowy stary licznik..

czwartek, 20 grudnia 2007

Etykiety

Żeby porządek troszkę utrzymać na naszym blogu postanowiłyśmy z mamką zetykietować go całego. Ciekawe swoją drogą ile nam to czasu zajmie ;) Więc do dzieła!!! Coby jeszcze w tym roku skończyć ;)

ps Wiem, wiem zdania nie należy rozpoczynać od żeby...

Nauka pływania

Mamka znalazła szkołę pływania dla takich 3miesięczniaków jak ja całkiem niedaleko nas :) I zapisała mnie :) Zajęcia zaczynają się w styczniu albo lutym :) Już nie możemy się doczekać :) W domu panuje taka ekscytacja, że o świętach to chyba już zapomnieli..

środa, 19 grudnia 2007

Idą święta..

Idą święta idą... Trzeba dom posprzątać, okna pomyć, pomóc Mikołajowi z prezentami, 12 potraw ugotować...A tatik złamał sobie właśnie nóżkę złamał. No dobra nie złamał, ale skręcił. No i gips ma od wczoraj na 3 tygodnie ;) Na szczęście nie spędzamy w domku świąt, więc sprzątać za bardzo nie trzeba :) Okna były myte jakiś miesiąc temu i mamka wychodzi z założenia, że mycie okien raz na kwartał to dużo za dużo- więc już myć nie trzeba. Z potraw świątecznych dostaliśmy przydział na śledzie pod pierzynką i solę ze szpinakiem i serem pleśniowym, więc damy sobie radę. Jeszcze tylko trzeba Mikołajowi pomóc i to jest najgorsze... Te kolejki, a znalezienie miejsca do parkowania gdziekolwiek graniczy z cudem... Na szczęście ja sobie w ciepełku w domku siedzę i nie muszę po sklepach biegać :) A w domu póki co cisza. Jestem ciekawa kiedy da się i u nas odczuć gorączkę świąteczną? :)

czwartek, 13 grudnia 2007

Mam juz 2 miesiące!!

Na początek kilka fotek :)

1. To jeszcze ze szpitala- tu mam dni kilka :)



2. Tu mam miesiąc- 13.11.2007



3. I uwaga fotki z dzisiaj :) Im dalej w las tym piękniej :)





Bo dziś jest kolejny Bardzo Ważny Dzień.. Mam już 2 miesiące!!! Ale ten czas leci... A jak ja się rozwijam hohoho ;) Gadam już sobie tak, że nikomu nie daję dojść do głosu. Tylko tak się tym gadaniem jaram, że nałykam się powietrza i zaraz przychodzi ta nieszczęsna czkawka.. No i wtedy uspokajam się troszeczkę... Wtedy rodzice mogą gadać do woli. Ale już niedługo!!!! Bo zaraz opanuję gadanie do perfekcji i wtedy tylko ja gadać będę...Zresztą od wczoraj gadać też za bardzo nie mogę, bo moja Bardzo Mądra Mamka otworzyła w pokoju w nocy okno i zapomniała zamknąć.. i teraz biedne maleństwo, o mnie chodzi o mnie chodzi ;), katarek ma... i kaszelek też... A to dla mnie nowa sytuacja jest, z która nie nauczyłam się jeszcze sobie radzić.

Mamka tak się przestraszyła moim stanem chorobowym, choć gorączki nie mam, że polecieliśmy do babci Gienii, żeby mnie zbadała. No i okazało się, że wcale chora nie jestem, tylko ten katarek mam. Dostałam jakieś witaminki i mam nadzieje pozbyć się go szybciutko, bo męczę się..




A babcia mnie najpierw zważyła- ważę 5 380 kg, czyli przybieram 1kg miesięcznie.

Potem zmierzyła- mam 64 cm, czyli przez 2 miesiące urosłam 7 cm.

No i na końcu zbadała i na szczęście okazało się, że żadnego antybiotyku nie potrzebuję. Żeby nie było byłam bardzo grzeczna, nie płakałam, bo zresztą po co?? Jak babcia taka kochana jest? Wiem przecież, że krzywdy mi nie zrobi... Co innego ta moja lekarka rodzinna w przychodni... brrr... wkurzam się na samą myśl o niej...

A że dawno babci nie widziałam to walnęłam małą popisuwę :) Najpierw przekręcałam się z boku na bok. Mamka wywaliła oczy, bo jeszcze nie widziała mnie w takiej roli. A potem hihihi ku zdziwieniu wszystkich (tzn babci, tatika i mamki to chyba najbardziej) babcia położyła mnie na brzuchu, a ja chyc główka do góry jak stara... I trzymam trzymam trzymam... i się rozglądam... i się uśmiecham... Trzeba było widzieć minę mamki, jaka zdziwiona była. No owszem w domu jak mnie na brzuchu kładzie to udaję, że troszkę podnoszę i się zaraz męczę.. a tu taka niespodzianka ;)

Tak więc czas na posumowania. Z wielkim rozmachem wchodzę w 3 miesiąc życia :)

Co lubię?


  • śmiać się nagłos i gadać!!!

  • kąpać się, choć sama się jeszcze nie pluskam jeszcze za bardzo

  • tańczyć, oczywiście jak jesteśmy w domu same z mamką zapuszczamy sobie vivę i szalejemy na parkiecie :)

  • być budzona wierszykiem babci Iwonki (ten o mrówkach i krówkach)

  • moja matę edukacyjną lubię a co! tylko ten Mozart doprowadza mnie do szału już. I jak gra telewizor to szczerze wolę tv oglądać niż tej muzyczki słuchać. Moją zdecydowanie ulubiona zabawką jest wielkooki tukan!

  • spacerować po domku przewieszona przez bark :)

  • spać w pozycji na jezuska- szczerze to nie wiem dlaczego rodzice tak na nią wołają. Dla mnie to raczej pozycja na poddaję się, czyli z rękoma do góry.

  • wkładać sobie rączki do buzi i już przekonałam się, że lepiej całych rączek do buzi nie wpychać...

  • naśladować rodziców szczególnie głupie miny mamki i pokazywanie języka :)

  • wiercić się i kopać nogami kiedy jestem przewijana. Znacznie utrudnia to rodzicom zmianę pampersa, a ja mam z tego wielką frajdę ;)


Ponieważ nie mam do wyboru możliwości Co uwielbiam?, chciałabym nadmienić, że uwielbiam podnosić się na rączkach i siadać. Co prawda nie z leżącego, ale z pół siedzącego (tak jak leżę u tatika na kolanach). Łapię za rączki, zagryzam zęby... hmmm raczej to miejsce, gdzie kiedyś będę miała zęby, wystawiam język, z całej siły napinam się i podnoszę. I tak do skutku, dopóki jedno z rodziców nie zwróci uwagi drugiemu, że tak nie można... A ja się wtedy wściekam, bo chcę jeszcze i jeszcze. NO i co z tego, że główka mi troszkę leci :) Uwielbiam to i tyle!!! A wszystkim, którzy uważają, że to za szybko proponuję położyć się na plecach i poleżeć tak... 2 miesiące!!!! I co?? Miło? No właśnie...



Czego nie lubię?



  • tych wszystkich cholernych witamin, którymi mamka mnie faszeruje o poranku

  • czkawki, bo przez nią notorycznie zapominam co chciałam powiedzieć

  • jak mamka włacza komputer, kiedy ja nie śpię, ale mam na nią sposób- od razu zaczynam płakać i ona go wyłącza :)


  • Co potrafię?


  • odkryłam już chyba 2 tygodnie temu, że główką można ruszać nie tylko na boki, ale można i podnosić do góry! od tamtej pory nie rozglądam się na boki tyle, co patrzę na sufit!

  • śmiać się nagłos

  • gadać!

  • przekręcać z boku na bok (ale tylko wtedy kiedy trzeba się przed kimś popisać

  • I UWAGA TERAZ!!!! POTRAFIĘ ZASYPIAĆ SAMA W ŁÓŻECZKU!!! niewiarygodne? ale prawdziwe! tylko karuzelka musi grać..

  • obserwować świat leżąc na brzuszku i jednocześnie uśmiechać się :)

  • wodzę wzrokiem za światłem- uwielbiam jak kładziemy się z tatkiem w sypialni i on puszcza zajączki latarką na suficie :) ta zabawa sprawia mi wiele frajdy! szczególnie o 12 w nocy jak mi się za bardzo spać nie chce...


  • Co przez ten miesiąc zmieniło się w życiu mamki?


    Szczerze mówiąc to niewiele. Zapisała się na aerobik i dwa razy w tygodniu skacze sobie. Nawet troszkę odżyła od kiedy rusza się troszkę. Tylko przez te mamby nagazowuje mi mleczko... I po takim aerobiku na pewno wygrałaby konkurs kto dalej strzeli mlekiem z cyca!


    A właśnie co do cycania, które w pierwszym miesiącu uwielbiałam tak bardzo, to owszem nadal lubię ale bez przesady! Są inne ciekawsze zajęcia niż ślęczenie przy mlecznej krainie. Sęk w tym... że jeszcze nie za bardzo odkryłam jakie ;)


    O tatiku dziś nie piszę, bo u niego jak ostatnio- NIC się nie zmieniło.



    Tu chwalę się jak wysoko potrafię już podnieść główkę :)



    poniedziałek, 10 grudnia 2007

    Zaległości..nowości...

    Ale mamy zaległości... 4 dni, a tyle się wydarzyło... Z nowości to odkryłam, że można rozglądać się nie tylko na boki, ale można też podnosić główkę do góry! I muszę przyznać, że znudziły mi się już te wszystkie moje kolorowe ściany w domu, i teraz obserwuję tylko sufit i lampy! Nie wiedziałam, że mamy w domu takie ciekawostki!!


    W weekend też przeprosiłam się ze smoczkiem, ale.. tylko na chwilkę ;) Mamka, naiwna, się już ucieszyła, że nie będzie musiała spędzać ze mną tyle czasu przy piersi, bo najem się i smoka będę ciumkać..., a tu niespodzianka :) Pociumkałam go troszkę to prawda, bo to zawsze jakaś zmiana, ale szybciutko wróciłam do cyca. Smoka już nie chcę. Niech leży i czeka...


    No i wypadałoby też mamkę pochwalić. Nareszcie dogadała się z gruchą i po raz pierwszy udało jej się coś tam zassać z mojego noska. BRAWO!!! Nauka zajęła jej tylko 5 tyg...


    Wracając do mnie, chciałam się pochwalić, że poczyniłam również pewne postępy w podnoszeniu główki leżąc na brzuszku! Teraz nie dość, że podnoszę dość wysoko, całkiem długo trzymam, to do tego jednocześnie się uśmiecham!!


    Była już pochwała dla mamki no i teraz muszę ją zganić i tatika też! Halo halo kiedy mnie w końcu zważycie!!! Mam już 8 tyg, a ostatnio byłam ważona 2 tyg temu. To niesprawiedliwe, bo od kiedy kupiliście sobie nową wagę ważycie się codziennie. A ja??? Też bym chciała wiedzieć ile ważę!!! Proszę wziąć sobie to do serca i zważyć mnie wreszcie!!!!!!!!


    Czy jak ja będę tyle jadła też będę miała taką drugą brodę??? Hmmm bo w sumie powoli mi już rośnie...


    czwartek, 6 grudnia 2007

    Mikołajki :)

    Ho Ho Ho !!! Dziś kolejny Bardzo Ważny Dzień w moim życiu :) Moje Pierwsze Mikołajki :) już wczoraj dostałam pierwszy prezencior od Szalonych Babcinych Koleżanek :) Ależ się ucieszyłam :) Oto on :









    No i tak się z niego ucieszyłam, że do pierwszej w nocy nie spałam !!! Ah te emocje... ufff ;)

    DZIEKUJĘ :) :) :)

    niedziela, 2 grudnia 2007

    Mrówka, krówka...

    Mrówka, krówka i baranek
    tygrys i hipopotamek,
    myszki, dziki oraz bobry
    wszyscy mówią Ci dzień dobry!!!


    Cały weekend była u nas babcia Iwonka. Przyjechała do nas w piątek i podobno już cały dzień ćwiczyła wierszyk j.w. na powitanie :)


    Tak mi się on spodobał, że nawet zaczęłam się już śmiać na głos !!!!


    Tak mi się on spodobał, że co chwilkę zasypiałam, żeby tylko- jak się obudzę- usłyszeć wierszyk od babci :)


    Tak mi się on spodobał, że mamka musiała go sobie spisać i nauczyć się, żeby mnie nim za każdym razem witać :)

    KOCHAM CIĘ BABCIU!!!

    Dobranoc wszyskim i uciekam spać :)

    Moja Pięćdziesiątka !!!

    Właśnie zauważyłam, że dziś kończę 50 dni!!! Hurrrra :) Mamy więc dziś kolejny Bardzo Ważny Dzień w moim życiu :) Trzeba to uczcić!! Szkoda tylko, że tatik jest daleko i nie ma go dziś z nami, no ale wróci wieczorkiem. Jeszcze zdąży :)

    Zapraszam dziś wszystkich na ciacho i szampanka :) Uuuuuwielbiam świętować (na samą myśl o szampanie strzela mi do głowy) :)

    buźka

    Odwiedzinki u rodzinki

    Jak Wam minęły andrzejki?? Bo mi bardzo dobrze :) Balowałam do 2.30 w nocy :) Nawet mamka zasnęła szybciej niż ja, ale to żadna nowość :) I jak to po imprezce odespać trzeba, ale mamka mi nie dała. Zapakowała w samochód i zabrała w odwiedzinki do rodzinki :) Moje pierwsze :)

    Najpierw pojechaliśmy do prababci Lusesitki :) Nawet mi się podobało i odechciało spać zupełnie :)




    Sesja zdjęciowa była jak zawsze, ale już się przyzwyczaiłam. Nawet to lubię :) A tu mamy fotkę pokoleniową- prababcia, babcia, mamka i ja :)





    Potem pojechaliśmy jeszcze do ciotki Agniechy, ale już nie dałam rady i prawie całą wizytę przespałam. Nie ma się co dziwić, bo czułam się jak u siebie w tych pomarańczowych ścianach :)







    Uwielbiam podróże więc oby częściej, oby częściej !!!

    środa, 28 listopada 2007

    Uprzejmość ludzka nie zna granic...

    Historia jednego spaceru..

    Dzis wyszłysmy z mamką na spacer. Żeby wyjsć z naszej klatki, trzeba pokonać najpierw super przemyslany próg, czyli taki który z obu stron jest przeszkodą, a potem jeszcze półtora rozklekanego schodka.A drzwi, żeby się nie zamykały trzeba sobie samemu przytrzymać. Więc troszkę się trzeba nagimnastykować z tym moim powozem. No i przy pokonywaniu tej przeszkody - z naprzeciwka pojawiają się ludzie ;) mamka się ucieszyła, że choć drzwi przytrzymają to rachu ciachu i już wyszłymy. Pani miała gdzies z 50 lat, pan troszkę starszy. No i co się stało?? Ktos musiał komus ustąpić... Szanowni Państwo z wciągniętymi brzuchami przeszli obok wózka niejako zmuszając nas do ustąpienia miejsca... i poszli do góry... A my same na ten tor przeszkód... To się nazywa uprzejmosć...

    Śłodko śpię

    Kto mi wytłumaczy jaki ma związek niemożnosć zapadania w sen, przeze mnie, kiedy nie mam przykrytych rączek? Jaka spiąca bym nie była, to kiedy macham rączkami tylko przewalam się z boku na bok i marudzę, ale kiedy tylko przykryją mi rączki zasypiam w sekundę! To jest dopiero odkrycie ;)

    wtorek, 27 listopada 2007

    Język ciała niemowlęcia ;)

    Mądre książki mówią, że jak nie niemowlę rusza główką z boku na bok to jest zmęczone. A to ciekawa teoria, bo ja od kiedy odkryłam, że można tak ruszać to robię to bez przerwy ;) w dzień, w nocy, przy zabawie, we snie ;) Czy to oznacza, że jestem wiecznie zmęczona?? hmmmm chyba nie...

    Łóżko... łóżeczko..

    Kolejna noc za nami. Kolejna wspólna noc chciałam powiedzieć. No nie wiem dlaczego, ale nie lubię łóżeczka. Bo kto by tam chciał spać za kratami? I zimno tak też jakos.. Do tego tłok troszkę.. te misie.. miski... A rodzice mają wielkie łoże i nawet jak sami spią to jeszcze zostaje im dużo miejsca.. Do tej pory spałam grzecznie, czyli gdzie mnie położyli, tam się obudziłam, ale dzis w nocy pokazałam, ze pazurki to ja posiadam i wierciłam się, kręciłam się... co pobudka to byłam gdzie indziej... No i co? Tak chyba już zostanie ;) ?!

    piątek, 23 listopada 2007

    Nowe umiejętności

    Zapomniałam napisać , że nabyłam nowe umiejętnosci. Tak to się mówi nabyć umiejętnosci? Potrafię już usmiechem, moim jakże pięknym szczerbatym, odpowiadać na usmiech :) :) :) Potrafię też nasladować pewien dziwny dzwięk, który wydobywa się z ust mamki dosć często. Nie wiem za bardzo jak ten dźwięk nazwać, choć pewnie ma jakąs nazwę. Oczywiscie, ponieważ mam swój rozum ;) robię to tylko przy mamce i tataszce. Żadna pokazuwa/pokazówa nie wchodzi w grę. Próbowali mnie wczoraj nakręcić na kamerę, ale oczywiscie udawałam, że nie wiem o co im chodzi. I nie wydobyłam z siebie ani jednego dzwięku, a oni robili z siebie durnia ;)

    PS cos nam się zepsuło i nie wiedziec czemu z "s" nie możemy zrobić polskiej literki "si" :) ale znając życie jutro wszystko wróci do normy.

    dobrej nocki życzę ;)

    Tornado

    Przez nasze mieszkanie przeszło TORNADO.

    Dzieje się tak zawsze, kiedy mamka postanawia, że będzie scrapować. Rozkłada więc wszystkie swoje bibeloty, a ponieważ praca idzie jej zawsze strasznie wolno i zrobienie najprostrzej rzeczy zajmuje kilka dni, to bałagan się powiększa i powiększa... I tak powstaje Kraina Niekończącego Się Rozgardiaszu. Teraz się zawzięła i popełnia prezenciki mikołajkowe dla dwóch kumpelek z forum :) I to zajmuje ją do tego stopnia, że jak tylko się przebudzę choć na sekundę ta podbiega, podsuwa Mleczną Krainę, no a kiedy już sobie pociągnę to robi mi się tak błogo, że zasypiam dalej. Tylko dziwi się później, że budzę się o 4 w nocy i mam zajawkę na zabawę przez 2 godziny.. A jak może być inaczej skoro wyspię się już za dnia??

    wtorek, 20 listopada 2007

    Nowa zabawka

    Wczoraj dostałam od rodziców nową wielką zabawkę :) :) :) :) !!! Matę edukacyjną :) Gra, świeci i chyba tylko zakupów nie robi i nie sprząta ;) nawet mi się spodobała :)






    Ale zabawki zabawkami nie ma jak u taty :)




    Pyszności

    Babcia Iwonka super się przygotowała w niedziele na nasz przyjazd. Oprócz wielkiego obiadu zrobiła przepyszna sałatkę z nowego przepisu i upiekła przepyszne ciacho (zawsze piecze, ale to zrobiła po raz pierwszy). A oto przepisiki:


    SAŁATKA MIGDAŁOWA

    4 łodygi selera naciowego pokroić cieńko
    30 dag winogron
    0,5 paczki płatków migdałowych
    1 pierś z kurczaka pokroić w kostkę i podsmażyć
    1 łyżka natki pietruszki

    SOS

    2 łyżki kwaśnej śmietany
    3 łyżki majonezu
    2 łyżki soku z cytryny
    2 łyżki miodu

    Najsmaczniejsza jak postoi troszkę w lodówce



    CIACHO

    6 kwaśnych jabłek pokroić w kostkę
    10 dag orzechów włoskich rozgnieść troszeczkę
    10 dag płatków migdałowych - część do ciasta część na posypkę
    1,5 szklanki cukru+ 4 jajka zmiksować, stopniowo dodawać 2 szklanki mąki+ 1 łyżeczkę proszku do pieczenia +1 łyżeczkę płaską sody + 3/4 szklanki oliwy + zapach + cukier waniliowy

    wszystko wymieszać i piec ok 50 min w temp. 170 stopni

    POLEWA

    1/4 kostki masła
    2 łyżki kakao
    3 łyżki cukru pudru
    2 łyżki wody - wszystko rozgrzać do wrzątku i polać ciasto


    SMACZNEGO!!

    poniedziałek, 19 listopada 2007

    Leniwa sobota... pełna wrażeń niedziela...

    Ach jak nas tu dawno nie było. Ostatni post ze środy. A od środy tyle się wydarzyło ;).

    Dalej ćwiczymy leżenie na brzuszku i podnoszenie główki. Z dnia na dzień idzie nam coraz lepiej :)

    Dostaliśmy ostatnio paczkę od ciotki Angieliny i wujasa Lukasa, a w niej przepiękne ciuszki dla mnie. No i mamka tak się w nich zakochała, że od czwartku tylko w ten komplet mnie przywdziewa... normalnie jakbym nie miała nic innego :). Ale dobrze, bo to rozmiar 56 jest, więc niedługo już mnie w to ubierać nie będzie.

    W sumie tak sobie myślę, że od środy niewiele się u nas zmieniło. Z nowości to opanowałam do perfekcji przechodzenie z jednego barku na drugi. No i teraz jak mi się odbije już to spaceruję sobie tak z lewej na prawą i z powrotem.

    Poza tym tataszka wprowadził nową zabawę ze smokiem, ponieważ ja go nie za bardzo lubię. I nie smokam go w ogóle. No i tak jak wymienia mamkę, to bierze smoka i drażni się ze mną. Tylko potem, jak mamka już wróci i przystawia mnie do piersi, to zapominam, że to nie smok i bawię się równie dobrze ;) zamiast zajadać :)

    Rodzice odkryli też moją małą tajemnicę... Otóż mamka jak układa mnie do snu to zasypia z reguły szybciej niż ja, więc sama nic nie zauważyła. Ale ostatnio zrobili podmiankę, nawet sama nie zauważyłam, że zamiast mamki tataszka leży koło mnie... No i właśnie wyczaił, że co kilka
    chwilek, na śpiocha, sprawdzam(poprzez wyciąganie rączek), czy ktoś leży obok mnie. Jak natknę się na ciepłe ciałko to zasypiam dalej, ale jak się nie, to budzę się i wzywam towarzystwo ;)

    W sobotę byliśmy u doktora :) To była moja pierwsza wizyta od kiedy wyszliśmy ze szpitala. Musieliśmy zrobić usg bioderek. No i lekarz kazał mnie dalej pieluszkować tylko zmienić pieluszki tetrowe na flanelowe. Teraz mam nóżki szerzej, ale nawet mi to nie przeszkadza, bo nie wiem jak to jest być bez tych dodatkowych pieluszek. Wiec nie sprzeciwiam się.

    W niedzielę za to rodzice zafundowali mi prawdziwy maraton. Najpierw poszliśmy do dziadka Leona zważyć mnie. Zawsze robimy to w niedzielę :) I ważę teraz 4630 g, czyli całkiem całkiem mi to mleczko mamki służy :) Jak dziadek wziął mnie na rączki, to sprzedałam mu wieeelki uśmiech, najpiękniejszy z możliwych :)




    Potem prosto od dziadka wybraliśmy się w Moją Pierwszą Podróż. I pojechaliśmy do Koszalina. Na pewno dużo się po drodze działo, ale ja niestety jak tylko wsiadam do samochodu od razu zasypiam, więc za dużo nie widziałam. U babci zjedliśmy przepyszny obiadek i ponieważ pogoda była świetna, szybciutko wybraliśmy się do Mielna nad morze :)

    Tu z mamką przywdziana oczywiście w dresik przecudnej urody od ciotki Angeliny.




    Nad morzem pogoda była cudna, jak na tę porę roku oczywiście. Całkiem przyjemnie, zero wiatru, i co dziwne naprawdę niewiele ludzi. Przy okazji więc napstrykaliśmy sobie tonę zdjęć :) Jak zawsze zresztą :)