Tata bawi się z Matyldą. Totalna hulanka, m.in. dreptanie po suficie. (nie pytajcie w jaki to się odbywa sposób hahaha). W chwili zabawy mówi do Matyldy:
- Na chwilę zrobimy przerwę. Tata musi odpocząć i ZEBRAĆ siły...
Na co Matylda w sekundę dostaje ataku i złości i krzyczy:
Zająca co prawda nie udało nam się spotkać, ale znaleźliśmy za to prezenty w krzaczorach!
A tu macie małą rowerzystkę. Właściwie to bardziej mi się ten kask niż rower podoba, bo nawet chętnie go po domu noszę! Ale niech tylko pogoda zrobi się sprzyjająca rowerowym wyprawom i będzie gicior.
Przed obowiązkową wizytą w kościele ze święconką. Mnie się za bardzo w kościele nie podobało i nawet do końca nie wytrawałam. Szybciutko z mamą wyszłyśmy, bo znów na dworze świeciło piękne słoneczko.
Po święconym obowiązkowe lody ;)
I w powrocie obmawianie planu ataku śmingusowego na Kubę ;)