Przed obowiązkową wizytą w kościele ze święconką. Mnie się za bardzo w kościele nie podobało i nawet do końca nie wytrawałam. Szybciutko z mamą wyszłyśmy, bo znów na dworze świeciło piękne słoneczko.
Po święconym obowiązkowe lody ;)
I w powrocie obmawianie planu ataku śmingusowego na Kubę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz