czwartek, 9 września 2010

Przedszkolak. Dzień drugi.

Jest nieźle. Matylda uradowana leci do przedszkola. Dziś zaprowadziałam ją na 8. Wróciłam do domu, a tu okazuje się, że została jej góra od piżamy. Jak to się stało nie mam pojęcia, Matylda przyszła chyba w niej do domu. W każdym razie trzeba było do tego przedszkolka wrócić. Już zbliżając się do niego słychać było potworny ryk. A w przedszkolu to juz w ogóle masakra. Serdecznie współczuję tym biednym przedszkolankom, bo ja bym zwariowała, gdyby mi 20 dzieci darło japę na maxa!

Po całym dniu okazało się, ze Matylda nie płakała. Tylko troszkę przed snem. Jeśli to prawda to dziecko moje niezwykle dzielne jest. Widziałam co się tam o 8.30 działo, więc jeśli wytrzymała do 12 to nalezy się jej puchar!

Jak było w przedszkolu? Dobrze. Co było do jedzienie? Nie pamiętam. W co się bawilście? Rysowałam actimelka..

;)

Brak komentarzy: