Mamy w domu taką niewielką maskotkę tygryska. Tego puchatkowego Tygrysa.. Zabawka leżała sobie odłogiem jakieś 2 lata. żadna z niego zabawka, aż do pewnego pięknego poranka...
Młody zasypiał i chciałam dać mu coś do przytulenia. Pod ręką był tygrysek więc dostał tygryska. Matylda jak to zobaczyła to urządziła wielką awanturę, bo to przeciez jej tygrysek!!!!! Od tamtej pory się z nim nie rozstaje. Odbieram ją z przedszkola, a pani mówi do mnie: Matylda była bardzo grzeczna, ale zapomniała swojego tygryska. Proszę go jutro przynieść!
O matko masakro! A co z ukochaną lalką niegryzącą?! Poszła w odstawkę póki co. Pewnie sobie o niej przypomni jak zobaczy ją w towarzystwie Leona....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz