czwartek, 27 listopada 2008

Sanki. Zima. Odwilż.

Korzystając jeszcze z ostatnich śniegów wybraliśmy się z rodzicami i dziadkiem nad jezioro na sanki ;) Ale miałam radochę!! Tylko ta jazda na sankach taka monotonna, ze jeszcze 10 min dłużej i zasnęłabym :)







Zresztą rano niania zabrała mnie na spacer na nóżkach. Miałyśmy wyjść na chwilkę , ale troszkę nam się przedłużyło. W pewnym momencie niania wzięła mnie na ręce, a ja korzystając z okazji od razu przysnęłam sobie... a co ;) i przez pół miasta niosła mnie :) a potem jeszcze w domku przed godzinę spałam hahaha

I jeszcze prędka „DEPESZA OD DZIADKA”

Mam świeżą wiadomość
Od samego rana
Przyszła do nas odwilż
Stopiło bałwana
:*

2 komentarze:

babcia Iwonka pisze...

a Ty jesteś taaaka ciężka
pozdrowienia dla niani

ciotka Ewelcia pisze...

hehe.chcialam nawiazac do do niani w komentarzu,ale juz babcia mnie wyprzedzila.dolaczam sie do pozdrowien ! no i czekam na nastepnego balwana!