czwartek, 6 sierpnia 2009

Morze.

Dzień za dniem mija nam w te wakacje szybciutko. Prawie codziennie po 17 jeżdzimy nad jezioro. A jak tylko jest okazja to zabieramy ze soba namiot i zostajemy na nockę. Wczoraj jednak wpadliśmy na lepszy pomysł. Dotarło do nas, że chyba w tym roku nie byliśmy jeszcze razem na plaży!

I szybciutko po 17 zamiast nad jezioro, to nad morze pojechaliśmy. Do Darłowa. Jak dotarliśmy na plażkę, to już po 18 było i chłodnawo troszkę. Nie przeszkadzało nam to jednak polepić troszkę zamków z piasku i babek.

Nad morze został zabrany oczywiście moj ukochany dziu-dziu {wózek}. Lala była z nami też i owszem, ale została w samochodzie. No po co mam lala nad morze? Ważne, że wózek był. I widział.







I familia w komplecie.



Buziaki ;*

Brak komentarzy: