środa, 28 listopada 2007

Uprzejmość ludzka nie zna granic...

Historia jednego spaceru..

Dzis wyszłysmy z mamką na spacer. Żeby wyjsć z naszej klatki, trzeba pokonać najpierw super przemyslany próg, czyli taki który z obu stron jest przeszkodą, a potem jeszcze półtora rozklekanego schodka.A drzwi, żeby się nie zamykały trzeba sobie samemu przytrzymać. Więc troszkę się trzeba nagimnastykować z tym moim powozem. No i przy pokonywaniu tej przeszkody - z naprzeciwka pojawiają się ludzie ;) mamka się ucieszyła, że choć drzwi przytrzymają to rachu ciachu i już wyszłymy. Pani miała gdzies z 50 lat, pan troszkę starszy. No i co się stało?? Ktos musiał komus ustąpić... Szanowni Państwo z wciągniętymi brzuchami przeszli obok wózka niejako zmuszając nas do ustąpienia miejsca... i poszli do góry... A my same na ten tor przeszkód... To się nazywa uprzejmosć...

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mati niczym się nie przejmuj takie jest życie i tacy są ludzie właśnie. I nie słuchaj, że to młodzież jest zła... ;)

Trzymaj się cieplutko, a na takich w ogóle nie zwracaj uwagi ;) Kiedyś sami będą potrzebowali, żeby im ktoś drzwi przytrzymał i nikt im nie pomoże ;)

Anonimowy pisze...

Matyldziu to jest przykłam na to jacy są ludzie ucz się ucz i wyciagaj wnioski

Iga pisze...

A kiedy będą nowe fotki?:(

Matylda pisze...

igua będą będą...pewnie po weekendzie ;)