spędziliśmy.. Fajnie było jak zawsze.. Nażarłam się tylko truskawek i mi wysypka wyskoczyła. A może to nie od truskawek, tylko od pomarańczy? A może ta zupa na wołowinie, którą ugotowała babcia specjalnie dla mnie?
Co za różnica zresztą. Wysypka to wysypka.
Z nowych informacji to muszę wam prędziutko donieść, że tatę nam z domu wywiało. Na 3 tygodnie aż. Tak teraz cicho i spokojnie. I łóżko nam się z mamką nagle jakby większe zrobiło ;)
I choróbsko mi minęło! Nareszcie! Ale Klaudia i tak nie może do mnie jeszcze przychodzić.., choć może jak przyjdzie to mamka zapomni.. i pozwoli nam się pobawić? Oby!!
A póki co czekamy z utęsknieniem na wiosnę. Żeby już nie było szaro i buro. I żeby co ranek nie budziła nas mgła. I żeby nie było takiej ślizgawicy na chodnikach, że można sobie tylko nogi połamać. I żeby wyszło słońce. I żeby dzień był dłuższy, żebym o 20 jeszcze wychodziła na spacer, a nie zasypiała w łóżku..
O tak.... wiosna nam się marzy!!!
Buziaki cieplutkie w ten zimny dzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz