W łikend mieliśmy gości :) Z daleka przyjechali do nas. Wszyscy wiedzą, że jak mamy gości to ja nigdy nie śpię. Tak było i tym razem. Do 12 balowałam. I wcale nie padłam, tylko mamka stwierdziła, że wystarczy już szaleństwa. Teraz to odchorowuję. Pomijam fakt, że jestem chora, kaszlę jak gruźlik, bez przerwy leci mi z nosa i inne takie tam..
Ale z drugiej strony widzę dużo plusów mojej choroby... Rodzice są na każde moje zawołanie, ledwo zapłaczę, a już mnie noszą, bo 'szkoda dziecka, biedactwo tak się męczy...' Tak mi dobrze, że zastanawiam się, czy w ogóle w tej sytuacji warto jest zdrowieć?
Niech tylko katar przejdzie i będzie ok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz