i to taki troszkę smutny weekend. Ciotka Ewelka postanowiła wyjechać.. I wrócić do wujka Spencera.. Wiedzieliśmy, ze to kiedyś nastąpi i to szybciej niż później.. W końcu była w domu półtora miesiąca, a to i tak długo. Póki co wakacjuje sobie w Londynie na całego :*, a potem dalej w drogę i do roboty :)
Mieliśmy iść na spacer do lasu popstrykać sobie fajne jesienne zdjęcia, ale po pierwsze mróz niesamowity był i mrożący wiatr od morza, a po drugie, ważniejsze ciągle jestem chora i leki biorę. Cały weekend spędziliśmy więc u dziadków ;)
Poza tym spotkała nas fajna historia w sobotę. Rodzice poszli mi kupić buty na zimę. Bo coraz zimniej już, a ja ciągle butów z futerkiem nie mam. Schodzili całe miasto i w końcu w ostatnim sklepie znaleźli piękne buty. Ja byłam wtedy z dziadkami w domu, bo rodzice mają taką sprytną miarkę
i ja nie jestem im do niczego potrzebna
Przyjechali do domu, a tam babcia wyczaiła od razu, że w jednym bucie coś tam krzywo jest, coś w środku wystaje no i trzeba było je zamienić. Rodzice w te pędy do samochodu i do sklepu, bo już przed 14 było. W sklepie okazało się, że w tym kolorze nie ma, ale są takie same tylko czerwone. No mogą być przecież... W drodze do domu okazało się, ze mają w pudełku dwa różne rozmiary.. I ledwo za minutę 14 zdążyli do sklepu, żeby oddać. Tym sposobem nie mam ciągle butów zimowych, a dzień cały zmarnowany ;)
Przy okazji nigdy nie zgadniecie jakie rozmiar buta noszę ;) 24!!! A to jak na roczniaka to podobno dużo troszkę...
1 komentarz:
no i co z tego że rozmiar 24 za to jak pewnie i dumnie sama tuptasz po tej naszej ziemi mając roczek
Prześlij komentarz