Dziś w nocy mieliśmy tu niezły cyrk. Dosłownie cyrk. Wczoraj nie wiedzieć czemu skończyło się mleczko w naszej Mlecznej Krainie. Tatik pojechał zaraz do apteki (tzn 11 w nocy była) i zakupił modyfikowane mleko. Dobre niby. Szkoda, że koło mleka to to chyba nigdy nie stało... Z butli jeść się nie dało, bo smoka nie ciągnę. Z łyżeczki ani kieliszeczka się nie dało, bo wszystko się od razu rozlewało. Poza tym to niby mleko było tak ochydne, że przy każdej kropelce jaka wpadła mi do buźki miałam piękną cofkę. Więc nawet kropelki nie udało mi się przełknąć. Na szczeście mieliśmy jeszcze glukozę, która również była ochydna, ale mając do wyboru:
1. Pustą Mleczną Krainę,
2. ochydne mleko modyfikowane,
3. glukozę, równie niesmaczną jak mleko,
Czyli z braku laku wybrałam glukozę. No i znów pojawił się problem, bo trzeba było ją jakoś zjeść. Tak więc tatik bawił się w cyrkowca z balonem, żeby zwrócić moją uwagę, a mamka w tym czasie wyciskała coś tam z butelki. Trwało to jakieś pół godzinki lekko, a z butli ubyło może z 10 ml. Nie przyznam się ile miałam do zjedzenia ;p No, i że to samo powtarzaliśmy o 3, a potem 6 w nocy ;p
Dziś od rana za to mamka zaczęła pobierać jakieś herbatki, Karmi (że to browarek to bardzo ją ucieszyło) i jakoś tam nawet zalewałysmy się mleczkiem. No ale zobaczymy jak to będzie w nocy.
Mleczna Kraino błagam wróć!!!! I to prędko, bo i mamka się skarży, że ta herbata ochydna jest!!!
1 komentarz:
halo halo!! co słychać Matyldziu?? dawno nic nie pisałaś ;)
Prześlij komentarz