piątek, 21 marca 2008

Ciotka Ewela, czyli zaczynamy od początku.

Dwa tygodnie temu przyleciała do Polski, na tydzień, ciotka Ewela. Cały ten tydzień spędziłyśmy ze sobą, a do tego w sobotę też miałam chrzciny (właśnie ciotka była matką chrzesną). Było bardzo inensywnie i bardzo śmiesznie. Oj dawno już, tzn chciałam powiedzieć, że jeszcze nigdy nie spędziliśmy kilku dni w takim gronie- Babcia, Dziadek, Ciotka Ewela, Mamka i Ja ;) Było cudnie! Zrobiliśmy sobie święta tydzień przed czasem... I trwały troszkę dłużej niż normalnie ;)

















Cała wizyta była zdecydowanie za krótka i nie zdążyłyśmy się sobą nacieszyć!!

1 komentarz:

ciotka Ewelcia pisze...

eh serce mi sie poruszylo i lezka w oku stanela...piekne to byly chwile i niestety trzeba stwiedzic -zdecydowanie za krotkie..nawet nie masz pojecia myszko jak piekny to byl dla mnie czas,spedzi ten tydzien w Twom towarzystkie i towarzystwie mamki..mam nadzieje,choc obiecac nie moge,ze nastepna wizyta odbedzie sie szybciutko.szybciej niz nam sie wszystkim wydaje.kochm was moje sniezynki :*