wtorek, 13 listopada 2007

Mam już miesiąc !!!

Dziś jest wielki dzień! Moja miesięcznica :) Imprezkę czas zacząć ;)

Ależ się przez ten miesiąc zmieniło... hohoho.. A ile się nauczyłam... hohoho..


Co lubię?
  • cycać- to zdecydowanie najlepsze, co spotkało mnie w pierwszym miesiącu życia :)

  • spacerować po domku, przewieszona przez bark (im wyżej tym lepiej, czyli najlepiej tataszki), dzięki czemu mogę zwiedzać do woli. Ponieważ dopiero teraz zaczynam widzieć w kolorze, a mój domek jest super kolorowy- tym bardziej muszę obserwować co się w nim dzieje!

  • być huśtaną przez tataszkę

  • kąpać się, choć w wannie tylko leżę i nie pluskam się sama ;) sprawia mi to ogromną radość

  • muzykę wręcz uwielbiam! cały dzień gra u nas radio, a jak mamka o nim rano zapomni to nie zasnę dopóki go nie włączy! cisza jest do zniesienia, ale tylko w nocy :)

  • leżeć na golaska- wręcz uwielbiam (to chyba po mamce)

  • być przewijaną- to mnie zawsze uspokaja... jak tylko mamka położy mnie na przewijaku- milknę ;)

  • robić kupala w nowego pampersa... kto by tam robił w mokrego pampersa! Jakaż to frajda zrobić to w nowego, takiego co to ledwo 3 minuty mam, no może 1,5 minuty :)

  • zasypiać przy piersi - uwielbiam! ubóstwiam! Z piersiątkiem w buzi, czy z główką na nim.. Uwielbiam!! Muszę czuć, że mamka jest blisko, wtedy czuję się bezpieczna :)

Czego nie lubię?

  • leżeć na pleckach

  • porannej toalety, a w szczególności przemywania oczek
  • czkawki, a dopada mnie ona codziennie

  • witamin! nienawidzę! do buźki pasują tylko: pierś mamki i moje rączki, a nie pipetki z witaminami brrrrr

  • ciuszków- jeśli by zależało to ode mnie to paradowałabym tylko na golaska. Fatałaszków, jakie piękne by nie były, i tak nie lubię..

  • zimnych rąk mamki- szalona czasem jak podejdzie do mnie z tymi zimnymi łapskami i zabiera się za smarowanie kremikiem całego ciałka... na samą myśl o tym dostaję gęsiej skórki...

  • gości- tzn. same wizyty są ok, dostaję zawsze dużo prezentów, ale potem jak już goście wyjdą to nie mogę spać, dostaję kolki, i płaczę, płaczę, płaczę...

  • być werandowana oraz spacerów, ale to chyba bardziej wynika z faktu, że opatulona zostaję wtedy tak że ani ręką ani nogą ruszyć nie mogę, a nie z faktu samego znajdowania się na świeżym powietrzu

Co potrafię?


  • uśmiechać się- we śnie i na jawie ;)

  • trzymać główkę w miarę stabilnie (kiedy jestem przewieszona przez bark)

  • przewracać się z boku na plecki (ktoś by powiedział ale mi wyczyn!! Ale dla mnie nie lada i powód do dumy ;P)

  • zasypiać nie ciumkając piersi, i choć zdarza się to rzadko to jednak okazuje się, że potrafię..

  • czuwać w dzień zdecydowanie więcej, niż napisano w mądrych książkach, że powinnam

  • gaworzyć- jeszcze co prawda nie za dużo, ale co chcę przekazać- przekażę

Co przez ten miesiąc zmieniło się w życiu mamki??

Hmmm właściwie jedna sprawa tylko... czyli WSZYSTKO!

  • wróciła do wagi sprzed ciąży i nie dość, że mieści się już w swoje stare jeansy to nawet od kilku dni obrączkę znów nosi :)

  • nie ma czasu na nic

  • co drugi dzień (bo mniej więcej co drugi dzień cały przesypiam i co drugi włącza mi się płacząca i nie śpię)- nie ma czasu na nic to mało powiedziane- śniadanie, prysznic, a nawet mycie zębów... zapomnij!

  • nie wychodzi z domu, ostatnimi czasy choć do sklepu się wybiera jaka tataszka siedzi ze mną

  • do fryzjera wybiera się jak sójka za morze ..., a już od dawna wygląda bardzo niewyjściowo (pomimo faktu, że i tak nie wychodzi nigdzie). Nawet jak sobie rano łanie ułoży włosy to przez to że karmi mnie na leżąco, po 16 kiedy tataszka wraca z pracy i tak wygląda jak czupiradło ;)

  • nie scrapuje

  • nie siedzi prawie na necie, więc zaniedbała swoje ukochane forum i teraz totalnie nie może się na nim odnaleźć i nie wie nawet od czego zacząć

  • nie wie zupełnie co się na świecie dzieje, bo telewizji w ogólne nie ogląda

  • nie sprząta... i nie narzeka z tego powodu ;)

  • nie gotuje hmmm nigdy chyba nie gotowała

Co więc zajmuje ją 24 godziny na dobę?

Cycanie, zmiana pampuchów, cycanie, zmiana pampuchów, cycanie.. i tak bez końca... do tego dołożyć można jeszcze robienie z siebie wariata przede mną strojąc różne dziwne miny, próbując coś śpiewać (choć koło śpiewu to nawet nie stało, ale o tym szaaaa)... czasami tak patrzę na nią i zastanawiam się kto tu jest dzieckiem??


Co przez ten miesiąc zmieniło się w życiu tataszki???

Hmmm... jedna sprawa chyba tylko... NIC

Chodzi do pracy, jeździ na polowania, chodzi na siatkówkę... Co fakt to fakt, że nie jeździ na strzelnicę i na ryby, ale to tylko dlatego, że nie ta pora roku jest. Moje pojawienie się na świcie absolutnie w żaden sposób nie zaburzyło jego harmonogramu zajęć. Wychodzi kiedy chce, no może z imprez wraca troszkę szybciej. W nocy wysypia się, bo czasem słyszy jak ja się budzę, a czasem śpi jak suseł (no, ale ja nie płaczę w nocy). No dobra może troszkę mnie czasu z mamką spędza, bo ta ciągle tylko ze mną cyca...


Tak wyglądałam 13 października 2007 :)





A tak po miesiącu, czyli dzisiaj :) 13.11.2007

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hejże ha!Niech Mtylda zyje nam!
nichaj tyje,je i pije!
więc spiewajmy wszyscy dzisiaj hymn
na cześc Matyldy Która swe Conieco zje za godzine lub za dwie

Anonimowy pisze...

sto lat Mati! Jaka duża juz dziewczynka z Ciebie :) I cóż, Tobie można tylko pozazdroscić takiego beztroskiego życia, a mamce... należy dużo wytrwałości życzyć ;) buzaki

Matylda pisze...

babciu :) jakie pięknie skoczne są Twoje życzonka :) mój mały nosek węszy tu Kubusia Puchatka :)

Karolinkowo dziekuję i za mnie i z mamkę :) wytrwałości to przede wszystkim jej potrzeba ;)

Anonimowy pisze...

Oczywiście ze to Kubuś Puchatek babcia tak ściągała i zmieniała wyrazy , że literki pozjadała
Wybacz mi ,ale ta książka pomagała mi wychować Twoją mamkę , ciocię Ewelinkę i ciocię Agnieszkę wiem,że Ty też ją pokochasz.

Anonimowy pisze...

zimowo u cibie matylko,lenia by sie moglo dostac,a Ty dzielnie walczysz ze wszystkim dookola.cycaj,pieluchuj i cwicz te wszystkie ciezkie podnoszenia glowy-obracania..na gosci czekaj-ciocia ewelina sie obija z wizytacja ale juz tuz tuz..buzka!

Anonimowy pisze...

Kochana Matyldo!
Miesiac od Twoich narodzin minal jak jeden dzien...w tak krotkim czasie zawrocilas w glowie dziadkom, zmienilas zycie Twoim rodzicom, nauczylas sie tylu nowych rzecvzy, ale przede wszystkim pokazalas ze 13 wcale nie musi byc pechowy, jak wszyscy uwazaja...w tym dniu dalas powod do radosci rodzicom, dziadkom, ciociom, wujkom i tym wszystkim, ktorzy choc raz mieli przyjemnosc z Toba obcowac. Buziaki i zyczenia samych szczesliwych dni posylaja ciocia Magda i wujek Piotrus.