wtorek, 27 maja 2008

Oliwier lowelas..

Jak już pisałam długi weekend obfitował w ciekawe wydarzenia. Troszkę czasu spędziliśmy nad jeziorkiem, gdzie tatik z kolegami wędkował sobie.. W piątek przyjechał też Oliwier. Nikt nie wiedział, ze takie z niego ziółko ;)

Na początku wszystko było ok. Każdy miał swoje zajęcia. Oliwier bawił się bibami {czyt. rybami}, jakby mną zupełnie zainteresowany nie był..




A ja tam sobie zabijałam czas podgryzając to i tamto...



Później Oliwier zbliżył się do mnie nieco, pod pretekstem wspólnego czytania bajek..





Później przenieśliśmy się na kocyk i znów zaczęło się od wspólnego czytania..





Po chwili Oliwier zorientował się, że nie mam czapki, a słońce pali.. On zakładał, ja ściągałam, on zakładał ... ja ściągałam... Co ciekawe oddał mi swoją czapę ;) To była taka nieśmiała gra wstępna...





Było łapanie się za rączki...



Było szeptanie na uszko...





A po chwili zrobiło się już gorąco..






Pozdrawiamy Matylda i Oliwier ;)


2 komentarze:

babcia Iwonka pisze...

W takim tempie to Ty nie długo za mąż wyjdziesz hoho

Matylda pisze...

babci ano co ty nie wiesz ze za_mąż_póścia w dzisiejszych czasach niemodne są??