Na początku wszystko było ok. Każdy miał swoje zajęcia. Oliwier bawił się bibami {czyt. rybami}, jakby mną zupełnie zainteresowany nie był..
A ja tam sobie zabijałam czas podgryzając to i tamto...
Później Oliwier zbliżył się do mnie nieco, pod pretekstem wspólnego czytania bajek..
Później przenieśliśmy się na kocyk i znów zaczęło się od wspólnego czytania..
Po chwili Oliwier zorientował się, że nie mam czapki, a słońce pali.. On zakładał, ja ściągałam, on zakładał ... ja ściągałam... Co ciekawe oddał mi swoją czapę ;) To była taka nieśmiała gra wstępna...
Było łapanie się za rączki...
Było szeptanie na uszko...
A po chwili zrobiło się już gorąco..
Pozdrawiamy Matylda i Oliwier ;)
2 komentarze:
W takim tempie to Ty nie długo za mąż wyjdziesz hoho
babci ano co ty nie wiesz ze za_mąż_póścia w dzisiejszych czasach niemodne są??
Prześlij komentarz