poniedziałek, 19 listopada 2007

Leniwa sobota... pełna wrażeń niedziela...

Ach jak nas tu dawno nie było. Ostatni post ze środy. A od środy tyle się wydarzyło ;).

Dalej ćwiczymy leżenie na brzuszku i podnoszenie główki. Z dnia na dzień idzie nam coraz lepiej :)

Dostaliśmy ostatnio paczkę od ciotki Angieliny i wujasa Lukasa, a w niej przepiękne ciuszki dla mnie. No i mamka tak się w nich zakochała, że od czwartku tylko w ten komplet mnie przywdziewa... normalnie jakbym nie miała nic innego :). Ale dobrze, bo to rozmiar 56 jest, więc niedługo już mnie w to ubierać nie będzie.

W sumie tak sobie myślę, że od środy niewiele się u nas zmieniło. Z nowości to opanowałam do perfekcji przechodzenie z jednego barku na drugi. No i teraz jak mi się odbije już to spaceruję sobie tak z lewej na prawą i z powrotem.

Poza tym tataszka wprowadził nową zabawę ze smokiem, ponieważ ja go nie za bardzo lubię. I nie smokam go w ogóle. No i tak jak wymienia mamkę, to bierze smoka i drażni się ze mną. Tylko potem, jak mamka już wróci i przystawia mnie do piersi, to zapominam, że to nie smok i bawię się równie dobrze ;) zamiast zajadać :)

Rodzice odkryli też moją małą tajemnicę... Otóż mamka jak układa mnie do snu to zasypia z reguły szybciej niż ja, więc sama nic nie zauważyła. Ale ostatnio zrobili podmiankę, nawet sama nie zauważyłam, że zamiast mamki tataszka leży koło mnie... No i właśnie wyczaił, że co kilka
chwilek, na śpiocha, sprawdzam(poprzez wyciąganie rączek), czy ktoś leży obok mnie. Jak natknę się na ciepłe ciałko to zasypiam dalej, ale jak się nie, to budzę się i wzywam towarzystwo ;)

W sobotę byliśmy u doktora :) To była moja pierwsza wizyta od kiedy wyszliśmy ze szpitala. Musieliśmy zrobić usg bioderek. No i lekarz kazał mnie dalej pieluszkować tylko zmienić pieluszki tetrowe na flanelowe. Teraz mam nóżki szerzej, ale nawet mi to nie przeszkadza, bo nie wiem jak to jest być bez tych dodatkowych pieluszek. Wiec nie sprzeciwiam się.

W niedzielę za to rodzice zafundowali mi prawdziwy maraton. Najpierw poszliśmy do dziadka Leona zważyć mnie. Zawsze robimy to w niedzielę :) I ważę teraz 4630 g, czyli całkiem całkiem mi to mleczko mamki służy :) Jak dziadek wziął mnie na rączki, to sprzedałam mu wieeelki uśmiech, najpiękniejszy z możliwych :)




Potem prosto od dziadka wybraliśmy się w Moją Pierwszą Podróż. I pojechaliśmy do Koszalina. Na pewno dużo się po drodze działo, ale ja niestety jak tylko wsiadam do samochodu od razu zasypiam, więc za dużo nie widziałam. U babci zjedliśmy przepyszny obiadek i ponieważ pogoda była świetna, szybciutko wybraliśmy się do Mielna nad morze :)

Tu z mamką przywdziana oczywiście w dresik przecudnej urody od ciotki Angeliny.




Nad morzem pogoda była cudna, jak na tę porę roku oczywiście. Całkiem przyjemnie, zero wiatru, i co dziwne naprawdę niewiele ludzi. Przy okazji więc napstrykaliśmy sobie tonę zdjęć :) Jak zawsze zresztą :)





















2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piękny taniec wykonały ptaszki na spotkanie z Tobą :) wszystko już przeczytałam i ide do pracy. Aha zgadnij komu przypadł zaszczyt doznać 1000 odwiedzin na Twoim blogu ;) KOCHAM CIE MATI i miłego dnia życzę buziaki

Anonimowy pisze...

zazdroszcze nie ma co! spacer i to PIERWSZY TAKI W ZYCIU nad morzem...buziaki!